„Roma” – reż. Alfonso Cuaron

Meksyk 2018

7864922.2

Już sam tytuł „Roma” wysyła skojarzenia ku włoskiemu neorealizmowi. I choć w filmie Alfonso Cuarona chodzi o dzielnicę Meksyku, to duch dawnego kina włoskiego jest w tym oscarowym dziele mocno obecny. Już pierwsze ujęcie zapada w pamięć i jest niezwykle wymowne. Szara posadzka nagle zalana lekko spienioną wodą. W jej niepewnym lustrze odbija się prostokąt nieba, który po chwili przecina maleńka sylwetka samolotu. Kolejne fale wody przywołują na myśl morze, choć dobrze wiemy, że to spieniona detergentami woda do zmywania podłogi. Ale prawdziwe morskie fale powrócą w końcówce filmu, podobnie jak sylwetka samolotu, którym jeden z bohaterów miał lecieć z Meksyku do Kanady.

7872613.2

Główna bohaterka jest indiańską pomocą domową w dobrze sytuowanej meksykańskiej rodzinie. Mamy przełom pierwszych lat 70. Film pokazuje codzienne życie rodziny z czwórką dzieci. Służąca Cleo opiekuje się dziećmi, sprząta, gotuje, zmywa – nie zawsze jest w stanie wszystkiego dopilnować (pomimo wsparcia starszej kuzynki). Pan domu skarży się na psie kupy w bramie domu i bałagan w mieszkaniu. Dzieci natomiast uwielbiają swoją opiekunkę. Cleo ma też życie prywatne. Umawia się z chłopakiem o imieniu Firmino i ku swojemu przerażeniu zachodzi z nim szybko w ciążę. Pani domu zajmuje się w tej sytuacji troskliwie dziewczyną. Sama zaczyna przeżywać dramat w relacjach z mężem. Akcja filmu posuwa się niezwykle zwyczajnie. W tle mamy co prawda uliczne, gwałtowne zamieszki, jakieś wypady piknikowe z polowaniem i pożarem. Ale fabuła „Romy” jest generalnie oszczędna. Wszystko zmierza ku wymownym, wręcz symbolicznym zwieńczeniom. Ta prozaiczność ma w sobie siłę. W filmie nie padają wielkie kwestie, aktorzy nie są chwytani w artystycznych ujęciach. Cuaron sięga do swojej pamięci, do własnego dzieciństwa i odtwarza je niezwykle pieczołowicie. W kilku sytuacjach wybrzmiewa jakaś absurdalność – wypchane popiersia psów, zbyt szeroki samochód, który trudno zmieścić w bramie domu, czy wspomnienia najmłodszego dziecka, które kiedyś było już stare i zginęło jako pilot, czy marynarz. Ten czarno-biały świat jest taki, jaki był prawie 50 lat temu. W radiu Beatlesi biją się z Creedensami, w kinie leci „Wielka włóczęga” z Louisem de Funes’em , gdzieś w oko może wpaść plakat meksykańskiego Mundialu’70. „Roma” to kawałek prawdziwego życia do obejrzenia i do przeżycia. Pobiła naszą „Zimną wojnę” w oscarowej batalii tą codzienną niespiesznością i wiarygodnością przeżyć. Pobiła też dwiema aktorskimi nominacjami. Trudno.

7856393.2

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×