Płyty dokumentujące kolejne edycje Męskiego Grania pokazują dwie rzeczy – entuzjazm wykonawców i siłę polskiej muzyki. I to chyba zapewnia od kilku lat sukces temu przedsięwzięciu. Oczywiście istotny jest też dobór liderów kolejnych tras – są to zawsze duże osobowości i postacie, które w danym momencie faktycznie świadczą o mocy polskiej sceny. W tym roku rządzili: Krzysztof Zalewski, Dawid Podsiadło i Kortez. Układ albumów z roku na rok jest podobny. Ich repertuar tworzą przeboje poszczególnych wykonawców i covery w interpretacjach zwołanych specjalnie na tę okazję składów. Pierwsza płyta ma bardzo udany początek – tak do pierwszego kawałka Comy – potem robi się nierówno, a kilka utworów wolę pomijać. Druga płyta wypada równiej, choć też ciekawiej jest w pierwszej części, niż w drugiej. Do tego dochodzi przebój trasy – niezwykle udany utwór Krzysztofa Zalewskiego – „Początek” (w wersji live i studyjnej).
Album „Męskie Granie 2018” to generalnie rockowe nuty – choć „męskie” nie oznacza w tym przypadku „prawdziwie męskie”. Nawet utwory bliższe innym gatunkom muzycznym, tu wybrzmiewają przede wszystkim gitarową energią. Wbrew tytułowi – kobiety wcale nie są pomijane w takiej formule, o czym świadczą utwory Natalii Przybysz, wokalny udział Małgorzaty Ostrowskiej, Darii Zawiałow, Renaty Przemyk, Katarzyny Nosowskiej i Katarzyny Groniec. Z kolei Orkiestra Męskiego Grania wzięła na warsztat utwory Nosowskiej, Brodki, Kory i Edyty Bartosiewicz. Uczestnicy ostatniej edycji chętnie wracają na tej płycie do lat 80. Tym razem oprócz przebojów Lady Pank (Minus dziesięć w Rio), Perfectu (Wyspa, drzewo, zamek), Maanamu (Szare miraże), Kultu (Polska) są też piosenki z filmów dla dzieci – w tym „Meluzyna” śpiewana przez Małgorzatę Ostrowską ze wsparciem Darii Zawiałow. Akurat – pomijając świetnie wykonaną „Polskę” reszta wypada gorzej od oryginałów – zwłaszcza wokalnie. Kolejną dekadę reprezentują przeboje Myslovitz (Chłopcy), Armii (Niezwyciężony), KNŻ (Andrzej Gołota), czy Edyty Bartosiewicz (Ostatni). Poza przebojem Armii pozostałe wykonania dobrze się prezentują. Jest także ukłon ku muzyce poprzedniego pokolenia – utwory z repertuaru Niemena, Skaldów i Krzysztofa Komedy są generalnie ozdobą tej płyty. Mnie najbardziej podobają się jednak opracowania najnowszych „klasyków” jak „Sorry Polsko”, „Granda”, oraz „Keskese”. Niemniej, nie patrząc na epokę, ta muzyka po prostu dobrze się broni. I świetnie, że polska publiczność doskonale bawi się nie tylko przy telewizyjnych koncertach sylwestrowych, ale i z „Męskim Graniem”, które ma tak wiele twarzy i równie nośnych przebojów.