Gdy w podsumowaniach roku ujrzałem w kilku miejscach nieznaną mi wcześniej grupę Daughters, postanowiłem zapamiętać te nazwę – tym bardziej, że nie było to trudne. Gdy jednak zobaczyłem, że w sondzie „Teraz Rocka” album „You Won’t Get What You Want” wśród najlepszych płyt 2018 umieścili Anja Orthodox i Tomasz Organek poczułem zafrapowanie – cóż za zespól może łączyć gusta takich osób!? Tropy recenzenckie wskazywały na powinowactwo z Birthday Party, The Fall i Jesus Lizard. Przy czym zespół zaczynał od grindcore’a i noise-metalu, mieszcząc swoje kompozycje w jednej minucie głośnego chaosu. No ale czwarta płyta amerykańskiego kwartetu, wydana w barwach znanej fanom Mike’a Pattona wytwórni Ipecac, to już całkiem inne granie, niż w ubiegłej dekadzie. Moje pierwsze skojarzenia wiążą się z Liars. Ten sam chłód, mechaniczność, połamane rytmy i niepokój w tle. Oczywiście ślady wokalne frontmana Jesus Lizard oraz Nicka Cave’a są miejscami bardzo wyraźne. Niemniej Daughters nie używa gitar na wzór dawnej gwiazdy Touch and Go – instrumentalnie zdecydowanie bliżej im do Liars, a miejscami nawet do Suicide (weźmy za przykład takie „City Song” z otwarcia albumu). W „Long Road. No Turns” odzywa się jakieś szaleństwo, bliskie pewnie liderce Closterkeller. „Satan is the Wait” przypomina wczesne nagrania Nicka Cave’a z The Bad Seeds, przy czym można tu znaleźć partie wręcz ładne. „The Flammable Man” uświadamia, jak brzmiał zespół w swych wczesnych odsłonach – dziewczęta nie dostaną wypieków od słuchania tego kawałka. „The Lord’s Song” to chyba najbardziej Lizardowy numer na płycie. Mnie z kilku względów najbardziej urzeka „Less Sex”, w którym odnajduję ślady jednego wczesnego kawałka grupy dEUS. Niemal firmowe „Daughter” to spotkanie Jesus Lizard z „Bela Lugosi’s Dead” Bauhausu. „The Reason They Hate Me” pełni rolę utworu promującego album i doskonale się w tej roli sprawdza. Oczywiście w którymś momencie rodzi się pytanie, czy tak kojarzący się co chwila zespół ma rację bytu? Ale komu nie można przyczepić jakichś skojarzeń? Na pewno ciekawy jest sam rozwój muzycznej formuły grupy, umiejętność zmierzenia się z nowego typu konstrukcjami dźwiękowymi i trafienie w nie dość zapchaną przestrzeń stylistyczną. Do faworytów roku bym nie dał, ale paru znajomym bym polecił. No i zagrają w tym roku na OFFie…