Bracia Waglewscy, którzy na początku wieku nagrali trzy płyty dla Asfalt Records pod szyldem Tworzywo Sztuczne przepracowali formułę muzyczną i wrócili po 10 latach z nowym składem, nową wytwórnią i nowymi pomysłami. Wiedzeni nowymi inspiracjami trafili w gusta wielkomiejskiej publiczności i od płyty „Mamut” z 2014 roku zaliczają „hajp”. Złote płyty, jedynki na trójkowej liście, sprzedane koncerty a przede wszystkim typowa dla Waglewskich moc twórcza. „Radar” jest rozwinięciem ciągot ku scenie wykorzystującej sample i klawisze dla tworzenia inteligentnego popu. Patrząc na to co robi Danger Mouse w różnych układach, artyści pokroju Daft Punk, Hot Chip, czy nieodżałowany Royksopp, Bracia Waglewscy proponują wpadające w ucho i poruszające ciało piosenki, w których teksty są jeszcze wspomnieniem po Asfaltowych czasach. Bartek „Fisz” Waglewski nie pisze w zasadzie zwrotek i refrenów. On ciągnie opowieść, wracając tylko do niektórych słów. No i jest tych tekstów prawdziwa gęstwina.
Siłą rzeczy chce się trochę porównać młodego Waglewskiego do starego „Wagla”. Co ciekawe, WuWu jest jakby bardziej wkurzony i zirytowany na tegorocznym „Za niebawem”, niż synowie na „Radarze”. Fisz ma jeszcze więcej siły do zachowania dystansu. W „Morskie lwy” raczy nas ironią, która starym punkowcom przypomni pieśni Dezertera „Ku przyszłości” i „Spytaj milicjanta”. Co prawda w utworze „Polityka” twierdzi że „wszystko polityką jest”, ale widać, że ma też swoją sferę życia, która pozwala mu czuć się jak w niebie – pomimo wszystko („Jestem w niebie) lub przeżywać „wolne dni”. Niestety czytelność niektórych tekstów, podobnie, jak w przypadku ich wersji drukowanych, pozostawia nieco do życzenia. Szkoda, bo skoro ktoś np. dba o stronę edycyjną, powinien pomyśleć również o jej funkcjonalności – a wydruk tekstów jest tu męczący. A skoro już się trochę czepiam, to zauważę, że druga część płyty jest mniej ciekawa od pierwszej. Może jest tam trochę ciekawych wycieczek stylistycznych – jak np. afrykańsko zaaranżowany „Basen”, ale utwory mniej chwytają. Nie podoba mi się wybrany do promocji „Dwa ognie” – za wtórność melodyczną i męczące gitarowe żłobienia w końcówce. Gdyby nie to dałbym pewnie pół gwiazdki więcej.