„Leaving Neverland” – reż. Dan Reed

Wielka Brytania, 2019

Leaving Neverland plakat

Michael Jackson był dziwny. Każdy to powie – nawet jego fan. Michael Jackson lubił dzieci – wiadomo. Jak wynika z filmu dokumentalnego „Leaving Neverland” był też niestety pedofilem. Dwóch chłopców – Australijczyk i Amerykanin – było przyjaciółmi Jacksona na przełomie lat 80. i 90. Wade Robson był zafascynowany gwiazdą, odkąd zobaczył film o produkcji słynnego teledysku do kawałka „Thriller”. Jako siedmiolatek tak dobrze naśladował Jacksona, że zaproponowano mu występ z gwiazdą, w gronie innych dzieci podczas jednego z koncertów. Tak zaczęła się znajomość, która odmieniła życie chłopca i jego rodziny. Drugi z bohaterów (Jimmy Safechuck) zagrał w reklamie Pepsi z Jacksonem i tak wpadł Michaelowi w oko. Była połowa lat 80. Jackson był wielką gwiazdą, ale za chwilę – wraz z wydaniem albumu o znamiennym dla tego dokumentu tytule „Bad” – miał się stać mega-gwiazdą. Szokujące jest właściwie to, że wielki artysta był do tego stopnia samotnym człowiekiem, że autentycznie zbliżył się do rodzin chłopców. Odwiedzał ich, zapraszał w trasy, a potem do swojej rezydencji „Neverland”. To byli bardzo zwyczajni ludzie. Chłopcy mieli talent, ale takich jak oni też nie brakowało. Michael spędzał z nimi naprawdę mnóstwo czasu. Matka Wade’a traktował go jak starszego syna, a po paru latach zdecydowała się zabrać dwójkę młodszych dzieci i przeprowadzić do Stanów, bliżej Jacksona, zostawiając męża i starszego syna. Obydwie matki szybko dopuściły do tego, by Michael spędzał czas na zabawach z ich kilkuletnimi, a potem kilkunastoletnimi synami. Aprobowały ich zabawy, gry, wspólne oglądanie filmów i spanie w jednym pokoju, czy nawet łóżku. Chłopcy wspominając tamten czas mówili przede wszystkim o tym jak ważny był dla nich Michael Jackson, jak go kochali, jak wesoło spędzali razem czas. Kontakty seksualne były dla nich czymś naturalnym, bo Michael uczył ich tego z miłości i przyjaźni, jednocześnie ostrzegając, że jeśli komuś zdradzą ich wspólny sekret to i on i oni pójdą do więzienia.

Gdy w latach 90. Pierwszy raz wybuchła afera na tle molestowania jednego z chłopców przez Jacksona, obydwaj bohaterowie stanęli murem za artystą. Podobnie było dekadę później. Pomimo, że ich relacje z Jacksonem uległy rozluźnieniu, to wciąż był dla nich kimś niezwykle ważnym. Nie chcieli by trafił do więzienia. Nie traktowali swoich doznań seksualnych z dzieciństwa w kategorii zła, przemocy i wymuszenia. W dorosłym życiu znajomość z Michaelem pomogła im w zrobieniu kariery. Wiedli też normalne życie erotyczne i obydwaj się ożenili. Wade został słynnym choreografem, który pracował m.in. z Britney Spears i N’Sync. Safechuck zaczął kręcić filmy i grał w zespole rockowym. Obydwaj milczeli – nikt z ich najbliższych nie wiedział o tym, że w przeszłości współżyli seksualnie z Jacksonem. Nawet wtedy, gdy toczyły się obydwa głośne procesy, z których pierwszy skończył się ugodą pozasądową i wypłaceniem okrągłej sumy przez Jacksona, a drugi uniewinnieniem gwiazdy. Również śmierć artysty w 2009 roku nie zmienił postawy bohaterów. Impulsem do przełamania był kryzys Wade’a, który sam będąc ojcem nagle spojrzał na własną historię w zupełnie nowym świetle. Wyznał wszystko swojemu lekarzowi, a następnie najbliższej rodzinie. Wystąpił w telewizji, by zmyć z siebie hańbę kłamstwa. O jego wyznaniach dowiedział się Jimmy Safechuck, który też poczuł potrzebę wyznania prawdy. Ich historie ponownie rozpętały burzę wokół Jacksona, który jest jednak głównie tłem tego dokumentu. Nie dowiadujemy się niczego o przyczynach jego samotności, o powodach kolejnych operacji plastycznych – coraz bardziej makabrycznych, o rozwoju, a następnie upadku wielkiej kariery. Muzyka też się tu prawie nie pojawia. Dużo jest archiwalnych zdjęć i filmów – nawet nagrań Jacksona na telefoniczne sekretarki. Przede wszystkim jest jednak opowieść Wade’a i Jimmy’ego – ich matek, rodzeństwa, a potem żon. Jacksona nikt nie broni, ani nie tłumaczy. Choć nikt też nie odbiera mu talentu, uznania dla wielkości jego nagrań i prawa do nazywania wielkim artystą. Matki chłopców żałują swojego zaślepienia, prawda jest dla nich szokiem. Ale tylko matka Jimmy’ego nazywa go wprost pedofilem. Trwający prawie 4 godziny film jest na pewno tylko jednym z głosów w sprawie Michaela Jacksona. Nie ocenia go. Broni natomiast wiarygodności wyznań głównych bohaterów. Ja im wierzę. Nie przeżyłem szoku, ani zdziwienia. Czuję na pewno niedosyt. Mam wiele pytań. Jackson to nigdy nie była moja bajka. Było mi go żal jeszcze zanim umarł w wieku niespełna 51 lat. Po „Leaving Neverland” nie stał się dla mnie potworem, nie rozumiem też stacji, które przestają grać jego przeboje. To był chory człowiek, ale też gwiazdor pop wyjątkowego formatu. Wielkość i sława często idzie w parze z szaleństwem. W przypadku Wade’a i Jimmy’ego odniosłem wrażenie, że ich największym dramatem nie było to, że Michael przekroczył z nimi niedozwolone granice seksualne, ale to, że z wiekiem stracili to wyjątkowe miejsce w jego życiu. Dopiero z dorosłej, rodzicielskiej perspektywy zrozumieli, że nie na tym polega miłość do dzieci.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×