„Śmierć Komandora 2. Metafora się zmienia” – Haruki Murakami

MUZA SA, 2018

Processed with VSCO with n1 preset

Choć czytałem drugi tom „Śmierci Komandora” po kilkutygodniowej przerwie od zakończenia części pierwszej, to poziom napięcia związanego z tą lekturą szybko do mnie wrócił. Bohater dowiaduje się w tej części o niewyjaśnionym zaginięciu Marie, jego trzynastoletniej modelki – intrygującej dziewczynki, która wg jego poprzedniego modela portretowego – Pana Menshiki była owocem impulsywnego seksu na pożegnanie z jedyną kobietą, jaką kochał. Kobieta te wyszła niestety za mąż za kogoś innego, a los poprowadził ją do przedwczesnej śmierci na skutek pożądlenia przez szerszenie. Menshiki poświęcił wiele środków i wysiłków, by zbliżyć się do Marie, ale to główny bohater zyskał jej zaufanie. Gdy zatem dziewczynka nie wróciła na noc do domu, to jemu przypadło w udziale ruszyć na jej poszukiwania. Tytułowy Komandor, będący ucieleśnieniem idei i bohaterem płótna autorstwa słynnego Tomohika Amady, naprowadza bohatera na kolejne tropy. Jest to trochę misja jak z filmów Davida Lyncha – zdarzenia rzeczywiste łączą się z koszmarami sennymi, realne postacie z kolejnymi postaciami z obrazu oraz duchami z przeszłości.

Murakami bez skrępowania łączy historyczne wydarzenia, ze współczesną popkulturą i swoimi pisarskimi obsesjami (studnie, klaustrofobia, śmierć młodszej siostry, koszmary wojny japońsko-chińskiej, bezpruderyjny seksualizm). Powieść toczy się w drugim tomie bardziej wartko, niż wcześniej, wydaje się jednak, że jej koniec pozostawia pewien niedosyt. Pan Menshiki nie zostaje w pełni rozszyfrowany, nie dowiadujemy się co stało się z Mężczyzną Bez Twarzy i jego portretem. Bohater wraca do żony, o czym wiemy niemal od samego początku, ale podobnie jak Pan Menshiki nie jest pewny, czy jest ojcem swojej córki (miał wszak tylko niezwykle realny sen o udanym seksie z Yuzu, która w istocie była wówczas setki kilometrów dalej). U Murakamiego takie zdarzenia i intrygi są równie naturalne, jak sześćdziesięciocentymetrowe  postacie widziane przez bohatera i uwielbienie dla zachodnioeuropejskiej muzyki odtwarzanej z płyt winylowych. „Śmierć Komandora” jest jedną z najbardziej metaforycznych i ciekawych powieści Japończyka. Dopiero czytając ją, poczułem jak bardzo stęskniłem się za taką prozą.

Processed with VSCO with n1 preset

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×