The Specials poznałem z dużym poślizgiem – ale cóż się dziwić skoro zespół ten święcił tryumfy na samym początku lat 80, kiedy dostęp do muzyki był jaki był. „Jedynka” Londyńczyków z miejsca mnie oczarowała. Wcześniej ska znałem z twórczości Madness i z niektórych nagrań The Clash. Ale The Specials pokazali tak szerokie spectrum podejścia do tego gatunku, że trudno mi było znaleźć równie ciekawego przedstawiciela tej sceny. Płyta „More Specials” nie miała w sobie tyle uroku co debiut, a później zespół poszedł w rozsypkę. Sięgnąłem jeszcze po dwie płyty Fun Boy Three – zespołu utworzonego przez połowę składu The Specials, po jakiś składak singli i jakże się zdziwiłem, gdy na początku tego roku dowiedziałem się o nowym studyjnym dziele firmowanym legendarną nazwą. Pomimo niezbyt entuzjastycznych recenzji „Enocre”, sięgnąłem po dwupłytową wersję deluxe. Dostałem tym samym nie tylko nowy materiał, ale także zapis koncertowych nagrań z Paryża z 2014 r. i z Londynu z 2016 r. W nagraniach z Paryża uczestniczył jeszcze oryginalny, czwarty członek zespołu – perkusista John Bradbury, zmarły pod koniec 2015 roku. Oprócz znanych hitów ze złotego okresu, dostajemy w wersji live przeróbki utworu „Redemption Song” Boba Marleya oraz „All The Time In The World” skomponowany przez twórcę Bondowskich soundtracków – Johna Barry.
W nagraniu „Encore” trzech oryginalnych członków zespołu (Terry Hall – wokal, Lynval Golding – gitara, wokal i Horace Panter – bass) wspiera m.in. gitarzysta Ocean Colour Scene – Steve Cradock, a przede wszystkim współautor prawie całego materiału – klawiszowiec i wokalista, znany muzyk sesyjny wielu gwiazd – Nikolaj Torp Larsen. Na repertuar nowej płyty, oprócz własnych kompozycji zespołu, złożył się kawałek z repertuaru Fun Boy Three („Lunatics”) oraz po jednej piosence The Equals i The Valentines. Wbrew pewnym obawom, muszę stwierdzić, że „Encore” bardzo przyjemnie mnie zaskoczył. Ten materiał wpada w ucho, porusza do aktywności rytmicznej i przypomina dawne dobre czasy muzyki ska. Wybrany na promujący singiel numer „Vote for Me” jest spokojnie przebojowy. Otwierający zestaw hit The Equals czaruje rytmem czarnego disco z lat 70. „B.L.M.”, czyli Black Lives Matter to osobiste wyznanie Lynvala Goldinga na temat jego czarnego losu w Anglii. „Lunatics” w nowej wersji podoba mi się nie mniej, niż oryginał z 1981 r. Z „10 Commandments” zapada w pamięć gościnny wokal Saffiyah Khan – to pierwszy przypadek piosenki The Specials z damskim wokalem. „The Life And Times” zawiera zgrabny temat pianina kojarzący się wprost z „Riders of the Storm”. Jako całość, nowy album zespołu podoba mi się nawet bardziej, niż oryginalne „More Specials”, a to naprawdę dużo jak na wybrakowany personalnie powrót po tylu latach.