Nagrywająca od 10 lat dla niezależnych wytwórni Sharon Van Etten wreszcie chyba wypłynęła na szersze wody. Dała się wcześniej poznać w środowisku niezależnych gwiazd (TV On The Radio, The National) i przy ciekawych produkcjach filmowych. Nagrała też wcześniej cztery udane albumy. Tegoroczny, piąty materiał zatytułowany „Remind Me Tomorrow”, zbiera od początku świetne opinie. Stanowi on dość śmiałe przesunięcie akcentów z muzyki folk w stronę rockowej nowej fali.
Otwierający płytę „I Told you Everything” nie zwiastuje jeszcze tej zmiany. Utwór jest dostojny, Sharon akompaniuje sobie tu na pianinie, ale w tle słychać też elektryczne klawisze obsługiwane przez multiinstrumentalistę Jamie Stewart’a. Za to już „No One’s Easy To Love” wchodzi od razu mechanicznym rytmem, a akustyczne instrumenty ustępują nowofalowej sekcji. Kolejne utwory – w tym singlowy „Comeback Kid” wzbogacają także loopy. W „Memorial” jest ciężko i mgliście, jakbyśmy mieli do czynienia z jakąś żeńską grupą nagrywająca dla 4AD w latach 80. Posłuchajcie jak niemal upiornie brzmi wokal Sharon w tym utworze. „Comeback Kid” mogłoby z powodzeniem znaleźć się na płycie Anny Calvi – nawet wokal jest tu obniżony. Wolno i złowieszczo snuje się „Jupiter 4” – choć to piosenka miłosna. Niepokoje matki w stosunku do nastoletniej córki opisuje dramatyczny wokalnie utwór „Seventeen”. Z „Malibu” zapadają w pamięć niemal kosmiczne, syntezatorowe tła. Warto jeszcze zwrócić uwagę na mocno zaśpiewane „Hands”, wyraźnie nawiązujące w warstwie muzycznej do zimnej fali. Album kończy wyciszający „Stay”, przypominający klimatem nagrania The XX. Patrząc na pstrokatą okładkę, przedstawiającą pogrążony w totalnym bałaganie dziecięcy pokój, nie wiedziałem za bardzo czego się po tej płycie spodziewać. Teraz wiem – jednego z faworytów do płyty roku.