„Fond Reflections” – Rema-Rema

4AD, 1 marca 2019

Rema-Rema 1

Był kiedyś taki zespół The Wolfgang Press, który już z powodu samej nazwy chciałem znać i znałem. Kilka lat temu kupiłem płytę kwartetu MASS, który w 1981 roku tworzyło dwóch założycieli Wolfgang Press. Z kolei trzech muzyków MASS w latach 1978/1979 tworzyło równie efemeryczny skład REMA-REMA. Wytwórnia 4AD, która wydawała Wolfgang Press zadbała też o wydanie płyty MASS, a w tym roku zebrała na dwóch płytach cały dorobek kwintetu REMA-REMA. Zespół ten nie nagrał nigdy płyty i nigdy nie zagrał prawdziwego koncertu. Udzielał się w performansach, miał dwie sesje w studiu i oryginalnie doczekał się jednej EP’ki. Pamięć o nim przetrwała jednak z kilku powodów. Tym pierwszym są osoby członków Wolfgang Press: Michaela Allena (wokal, bas) i Marka Coxa (klawisze). Utwór firmowy „Rema-Rema” wykonywał na koncertach Big Black. Ale ten najważniejszy element, to kompozycja „Fond Affection”, która znalazła się na debiutanckiej płycie This Mortal Coil. Mark Cox wykonał ją tam z wokalistą Cindy Talk i członkiem Colourbox. Ta wersja z 1984 roku była niemal dostojna, podczas gdy oryginał z 1979 roku brzmi surowo i post-punkowo – jak cała twórczość REMA-REMA.

Na pierwszą płytę wydaną w zestawie ”Fond Reflections” wchodzą nagrania na żywo i kilka rejestracji na czterośladowym magnetofonie. Można odnieść wrażenie, że muzycy bardziej sprawdzają jakie dźwięki mogą wydać ich instrumenty, niż na nich grają, ale czasami daje to naprawdę ciekawy efekt.  „Feedback Song” brzmi jak pierwociny Shellac’a, „Rema-Rema” stanowi skrzyżowanie The Wipers, Big Black i Sonic Youth. W tych dwunastu w sumie nagraniach (część pojawia się w dwóch wersjach) słychać też elementy znane z ówczesnych dokonań Public Image Ltd, Killing Joke czy Bauhaus. Niewątpliwie REMA-REMA zasługiwał na ocalenie – tym bardziej, że te pierwszy raz publikowane nagrania brzmią przeważnie lepiej, niż z historycznej EP’ki wydanej w 1980 roku. Więcej tu brudu, pasji i punkowej prowokacji. Ten zespół niewątpliwie zainspirował Steve’a Albini, który ducha nagrań REMA-REMA przenosił jako muzyk i producent na wiele niezwykle ważnych do dziś płyt. Panowie Allen i Cox podążyli natomiast swoją własną drogą, która jak dla mnie mogłaby być znaczenie dłuższa.

Rema-Rema 2