Płyta Jane’s Addiction p.t. „Nothing’s Shocking” była pierwszym kompaktem jaki nabyłem jesienią 1992 za 219 tysięcy zlotych – w ten sposób zacząłem budować swoją nową kolekcję płytową. Gdy dziś odtwarzam nowy, solowy album Perry Farrella czuję oczywiście moc tego nazwiska. Wspominam kolejne edycje „Janiny”, płyty Porno For Pyros, solowe dokonania oraz album Satellite Party. Kupiłem nawet kasetę z pierwszym zespołem Farrella – Psi Com. Ten nowy album stanowi trochę przegląd przez różne okresy twórczości pomysłodawcy Festiwalu Lollapalooza. Na płycie słychać gitarzystę Porno For Pyros – Petera DiStefano, basistę Jane’s Addiction – Chrisa Chaney’a, czy udzielającą się na Satellite Party żonę Farrella – Etty Lau Farrell. Poza tym bębni tu też Matt Chamberlain, a na gitarze i basie udziela się Tony Visconti, odpowiedzialny również za produkcję albumu.
„Kind Heaven” jak na ilość pomysłów i muzyków tworzących Kind Heaven Orchestra jest zdecydowanie za krótkim albumem – niespełna 32 minuty poświęcone na 9 nagrań. Prace nad tym materiałem trwały na przełomie 2017 i 2018 roku. Nikt Farrella, jak podejrzewam, nie poganiał z robotą. No ale efekt jest generalnie dobry. Te nowe utwory są chwytliwe i zawierają wszystkie walory dotychczasowego talentu artysty. Może zaskakuje trochę ewidentnie taneczne „Spend the Body” z bitem jak u Lady Gagi, ale przecież na „Song Yet To Be Sung” były klubowe brzmienia, a na Satellite Party wyraźne zaproszenia do zabawy. W ten klubowy nurt wpasowuje się też bardzo udanie „Machine Girl” – z wyraźnym wkładem wokalnym Etty Lau. Smyczkowym rozmachem zaskakuje finałowe „Let’s All Pray For This World” z nakładającymi się partiami wokalnymi m.in. dzieci Farrellów. Glam-rock w stylu znamiennym dla produkcji Viscontiego z lat 70 słychać w otwierającym „Cheerfulness” i w „Snakes Have Many Hips”. Za to miłośnicy Jane’s Addiction podskoczą w górę przy „Pirate Punk Politician”. Ducha dokonań Porno For Pyros najmocniej oddają „One” i „More Than I Could Bear”, choć paradoksalnie w pierwszym z nich nie słychać akurat gitary DiStefano. Intrygujący jest utwór „Where Have You Been All My Life”, w którym tradycje Jane’s Addiction ciekawie wzbogaca lekko etniczny duch znany z „Song Yet To Be Sung”. Im dłużej słucham tej płyty, tym bardziej cieszę się z powrotu Farrella i tym bardziej żałuję, że nie posłucham go na tegorocznym festiwalu Open’er.