Houellebecq uchodzi za jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy. Moim zdaniem trochę na farcie. Jego proza jest formalnie prosta. Czyta się jego książki lekko. Tematy jakie porusza nie są też specjalnie odkrywcze, choć w przypadku poprzedniej powieści stworzenie wizji muzułmańskiej Francji mogło intrygować. Ale autor „Uległości” dobrze wyraża współczesnego zachodniego ducha. W przypadku „Serotoniny” znów chodzi o bezsens egzystencji i kwestie seksu. Oczywiście upraszczam, ale w istocie bohater powieści (Florent-Claude Labrouste) w ramach kryzysu wieku średniego (46 lat) zaczyna brać antydepresanty i zaprzestaje pożycia. Jeszcze na pierwszych stronach powieści mamy przebłysk jego biologicznej męskości, ale później coraz częściej pojawia się wzmianka o nieudanych próbach masturbacji. W świecie wartości przeciętnego mieszkańca starej Unii Europejskiej płci męskiej, utrata popędu i ambicji zawodowych równa się prostej drodze do samobójstwa. I Florent-Claude właśnie taką drogą zmierza.
Początkowo chodzi mu jeszcze o uwolnienie się od japońskiej kochanki, której wyuzdane życie erotyczne odkrywa przypadkiem i nie potrafi przejść nad nim do porządku dziennego. Rozwiązaniem jakie wybiera, jest znany z autobiografii samego Houellebecq’a pomysł publicznego zniknięcia. Bohater nie przedłuża kontraktu w Ministerstwie Rolnictwa, usuwa swoje internetowe konta, rozpuszcza wieści o wyjeździe do Argentyny, po czym wyprowadza się po angielsku do jednego z niewielu paryskich hoteli, które tolerują palących rezydentów. Jak się jednak okazuje, ucieczka od Yuzu jest początkiem końca dotychczasowej drogi życiowej. Bohater zaczyna roztrząsać swoje wcześniejsze życie, relacje i związki. Odwiedza swojego przyjaciela z czasów studenckich, który zapija właśnie rozpad małżeństwa i problemy finansowe związane z prowadzonym gospodarstwem rolnym. Przy tej okazji czytamy dygresje na temat Unii Europejskiej i dotacji dla rolnictwa, głoszone bynajmniej nie z liberalnego punktu widzenia. Bohater analizując swoje minione miłości i związki damsko-męskie odkrywa moment, w którym przegapił szansę na coś ważnego. Podejmuje próbę odnalezienia dziewczyny, którą poznał przed laty, ale jego próby są obciążone nieudaną kuracją lekową, jaką przechodzi. Wśród zgrabnych, cynicznych i nihilistycznych dygresji oraz komentarzy bohater i sam autor ukazuje głęboki kryzys sensu życia, a nawet kultury jako takiej. Odrzucając religię, wartości rodzinne i patriotyczne, pozostaje seks, władza i używki. Gdy jednak popęd zamiera, reszta przestaje mieć swój urok. Bohater „Serotoniny” nie chce chcieć, nie potrafi korzystać, nie umie budować relacji, zostaje sam ze sobą i swoimi antydepresantami. Wydaje się, że Houellebecq ma świadomość, że nie tędy droga, ale wciąż nie wskazuje innego rozwiązania, niż śmierć i nicość.
Poniżej moje starsze recenzje tegoż autora:
„Uległość” 2015
Jeśli w dzisiejszych czasach literatura może kształtować opinie i trafiać na pierwsze strony dzienników, to należy mówić o wyjątkowym zmyśle i talencie pisarza. Francuski prozaik Michel Houellebecq napisał rzecz z gatunku political-fiction i idealnie wstrzelił się w moment. „Uległość” to historia rozgrywająca się we Francji w 2022 roku, kiedy władzę zdobywa Bractwo Muzułmańskie. Taka właśnie powieść ukazała się nad Sekwaną w dniu zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”. Gdy rzecz ukazała się w Polsce mieliśmy akurat gorące debaty na temat potężnej fali uchodźców, którzy zalali południowo-wschodnią Europę i ruszyli do Niemiec, Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Bohater „Uległości” jest wykładowcą literatury na Sorbonie, specjalistą twórczości Jorisa-Karla Huysmansa. Jak to u Houellebecq’a bywa, życie ubarwiają mu romanse, które oparte są na fizycznej satysfakcji i podbudowane pozycją uniwersyteckiego wykładowcy. Franҫois nie bardzo przejmuje się obawami jego młodziutkiej żydowskiej kochanki związanymi z rosnąca pozycją polityczną Mohammeda Bena Abbesa stojącego na czele Bractwa. Kiedy jednak „ludowcy” postanawiają wesprzeć Muzułmanów przeciwko prawicy Marine Le Pen, II tura wyborów staje się bardzo gorąca. Houellebecq gładko przechodzi od atmosfery obaw i niedowierzania, do opisu nowej rzeczywistości. Z jednej strony czystki na Sorbonie i zmiany w strojach Paryżanek, z drugiej spadek przestępczości, napływ saudyjskich „petrodolarów” i wzrost stopy życiowej. Nowe rządy kładą nacisk na sferę życia rodzinnego i edukację. Paradoksalnie autor znany z ateizmu i niechęci do Islamu, pokazuje, jak szybko Francja ulega zmianom. Jego starszym kolegom z Sorbony, którzy wcześniej nie mogli liczyć na względy studentek, po przejściu na nowe wyznanie, zgodnie z prawem szariatu mogą przysługiwać nawet po dwie-trzy młode żony. Cynizm francuskiego literata przebija w tej powieści kolejny pułap. Niemniej literatura znów jest blisko życia i gorących społecznych tematów, a to w dzisiejszych czasach duża sztuka!
„Mapa i terytorium” 2011
Houellebecq to najgłośniejszy i najbardziej chyba poczytny, żyjący literat francuski. Wypada go czytać. Dyskutować o nim i jego utworach. Liczba omówień najnowszej, osławionej przez nagrodę Goncourtów powieści „Mapa i terytorium”, jest wręcz zaskakująca, jak na polską prasę. Kto zatem omijał do tej pory twórczość nihilistycznego Francuza, ma dobrą okazję, by poznać blaski i cienie jego prozy. „Mapa i terytorium” to dzieło nie tak drastyczne, jak choćby „Cząstki elementarne”, a zarazem bardzo reprezentatywne i atrakcyjnie napisane. Nie trzeba się obawiać spotkania z ciężkim intelektualnie, hermetycznym językowo dziełem. Mamy tu całkiem zgrabną fabularnie historię, z przyzwoitym wątkiem kryminalnym. Jest sex, sława, salony, a zarazem znamienny dystans wobec świata, w którym wyznacznikiem wartości jest wspomniane 3xS. Houellebecq nie pozostawia w swych powieściach złudzenia co do tego, czym żyje świat i jaka jest tzw. kondycja współczesnego człowieka. Jednocześnie stanowczo obnaża beznadzieję współczesności. Celowo ciągnie losy bohaterów do ich śmierci, by pokazać „marność” i „ślepotę” tych, którzy dążą w życiu do spełnienia tabloidowych snów o szczęściu. Jest nihilistą. Ma też wisielczy humor. W tej powieści czyni z siebie jedną z czołowych postaci i dokonuje na sobie koszmarnego mordu. Kolejny raz eksploruje temat relacji międzyludzkich, które tworzą w gruncie rzeczy zbitek kontaktów cielesnych, ułomnych pragnień i niemożności komunikacyjnych. Nie boi się konfrontacji z realnymi postaciami wrzuconymi w fabułę. Kolejnej batalii emocjonalnej ze swoimi rodzicami. Jego pozycja pisarska pozwala mu praktycznie na wszystko. Nawet na kłamstwo. Jak zwykle, w przypadku Houellebecq’a mamy wycieczkę w niedaleką przyszłość. Sama końcówka „Mapy i terytorium” rozgrywa się we Francji za kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt lat. Kraj ten staje się pozbawionym przemysłu państwem turystycznym. Główną klientelą są Rosjanie, których cieszy francuska sielskość i tradycyjne atrakcje z jakimi kojarzymy (lub chcemy kojarzyć) ten kraj. Polska, której pisarz poświęca kilka uwag, pozostanie jeszcze wówczas „niższej rangi” krajem przemysłowym.