„Opowieść podręcznej”, po sukcesie serialu opartego na dystopijnej powieści Margaret Atwood, doczekała się kontynuacji w postaci dwóch kolejnych sezonów, a nośność społeczno-polityczna tematu pozwala spodziewać się jego kontynuacji. Dla niewtajemniczonych – USA jest po bliżej nieokreślonej, krwawej rewolucji, która zamienia kraj w Gilead – konserwatywno-totalitarne państwo, w którym władzę sprawują politycy-komendanci, a prawa kobiet są ograniczone do funkcji gospodyń domowych i matek. Rolą tytułowych podręcznych jest rodzenie prawowitym obywatelom dzieci. Buntownicy i grzesznicy karani są śmiercią przez powieszenie, a ich zwłoki wystawiane są na widok publiczny. Podręczne w dni płodne muszą współżyć z komendantami w obecności ich żon. Są otaczane poza tym opieką umundurowanej Siostry Lidii, która dba o ich zdrowie i należyte wypełnianie prokreacyjnych obowiązków. W Gilead panuje też purytańska pobożność.
Bohaterka, jak można się domyślić z tytułu, jest jedną z kobiet przeznaczonych do rodzenia dzieci. Jej mąż mieszka w demokratycznej Kanadzie, a ich córeczka została siłą odebrana i oddana na wychowanie do „porządnej” rodziny. W trzeciej serii June (Josepha jako podręczna) nie ustaje w staraniach o odzyskanie córeczki, a przy okazji planuje wywiezienie do Kanady jak największej ilości odebranych dzieci. W swoim działaniu jest coraz bardziej zdeterminowana i bezwzględna. Walczy o wolność i prawa kobiet. Co jednak ciekawe, to nie na niej, a na negatywnych postaciach skupiły się moje główne emocje w trakcie trzeciej serii. Pani Komendantowa – Serena już w poprzedniej serii przeszła dużą metamorfozę. Odważyła się stanąć na czele „buntu” kobiet i zgodziła się na wywiezienie przez June „jej” córeczki do Kanady. Teraz przeżywa kolejne rozterki i dylematy. Pan Komendant – Fred, z miłości do żony, decyduje się na nieformalne, ryzykowne zabiegi o odzyskanie dziecka. Siostra Lidia pokazuje swoją dawną twarz, kiedy była o krok od znalezienia prywatnego szczęścia. Nowi „właściciele” June/Josephy – państwo Lawrence – wyciągają coraz poważniejsze refleksje ze skutków nowego porządku i decydują się na dalsze ustępstwa względem głównej bohaterki.
Realia totalitarnego państwa ukazywane są w niezwykle plastyczny sposób – pustka ulic, smutna szaro-burość natury, którą ożywiają jedynie czerwone stroje Podręcznych. Zarazem w trzej serii zasady jakimi kieruje się Gilead, są coraz bardziej przewidywalne. Wewnętrzne rozgrywki, zakłamanie, przemoc, zasada „równych i równiejszych”, wszechobecna werbalna pobożność. Z drugiej strony demokracja w kanadyjskim wydaniu również pokazuje swoją kontrowersyjną twarz. Wolność nie rozwiązuje wszystkich problemów. Podczas jednej z konfrontacji pada pytanie ze strony komendanta Gilead – co druga strona zrobiła dla ratowania dramatycznego spadku urodzeń dzieci? Jedna z „więzionych” dziewczynek, której June chce przywrócić wolność pyta zaniepokojona – skoro nie będę żoną i matką, jak to dla mnie zaplanowało Państwo, to kim będę?
„Opowieść podręcznej” to niewątpliwie serial wzbudzający duże emocje – nie tylko na poziomie trzymającej w napięciu akcji. Mamy tu dwa skrajne porządki społeczne, które próbują rozwiązać globalny kryzys wartości rodzinnych. Problem ujęty jest dość sztampowo. Intrygują natomiast postawy ludzi, ich wewnętrzne dylematy, walka o godność i honor, a wreszcie o prawo do miłości. W tym zakresie, to jeden z najbardziej poruszających i udanych seriali.