„Lost Girls” – Bat for Lashes

AWAL Recordings, 6 września 2019

Processed with VSCO with s3 preset

Piąte dzieło Natashy Khan sygnowane nazwą Bat for Lashes miało być ukłonem w kierunku lat 80. I na pewno w pewnym stopniu jest. Sporo tu brzmień z tamtej epoki. Te klawisze i perkusja brzmią faktycznie w stylu – co pewnie jest o tyle łatwe, że można przecież kupić syntezatory sprzed trzech dekad, albo spreparować w studiu ich dźwięk. Gdy jednak spojrzeć na całość, trudno mi znaleźć proste przełożenie na ducha ostatniej dekady „zimnej wojny”. „Lost Girls” nie przypomina mi żadnej konkretnej płyty, ani żadnego dawnego wykonawcy. To niby powinno być plusem dla Bat for Lashes, ale nie bardzo tak jest.

Processed with VSCO with s3 preset

Ten album ma ciekawe fragmenty, ale jako całość bardziej nuży – zwłaszcza z powodu wciąż jednakiego, lekko rozmytego wokalu Natashy Khan. Te piosenki nie są ani tak przebojowe, ani starannie ładne, jak syntezatorowy pop-rock lat 80. Jeśli dynamika i klimat nagrań z „Lost Girls” przypomina „Time After Time” Cyndie Lauper, to niestety ani razu nie zbliża się do niego poziomem. Ani to nowy romantyzm, ani amerykański power-pop. Ale nie jest znów tak, że szkoda całkiem zawracać sobie głowę nowa płytą Bat for Lashes.  Moją uwagę zwraca na pewno singlowy „Feel for You”. Dokonania zapomnianych nieco zespołów Propaganda i Bez Canto przypomina piosenka „Jasmine”. Wszyscy recenzenci podkreślają też podobieństwo instrumentalnego „Vampires” do klimatu The Cure z czasów „Disintegration”. Ja bym do tego dołączył skojarzenie z Roxy Music, bo ten saksofon jest jak choćby z pamiętnej płyty „Avalon”.  Nieco podobnym śladem, choć bardziej w kierunku płyt samego Bryana Ferry, podąża moja wyobraźnia przy „Peach Sky”. Ale w pozostałych przypadkach trochę tu monotonnie, przez co tych 38 minut jakoś się dłuży i nie wchodzi. Właściwie poprzednie płyty Bat For Lashes też nie przekonywały mnie od A do Z, ale przy tym albumie poczułem zmęczenie materiału. I tak sobie myślę, że chyba nie kupię szóstego dzieła Natashy Khan, jeśli nie wykona na nim jakiejś rewolucji.

Processed with VSCO with a6 preset

A o drugiej płycie artystki tak pisałem:

„Two Suns” – Bat for Lashes, 2009

Druga płyta Bat for Lashes znalazła się w Top Ten 2009 popularnego Pitchfork’a, więc siłą krytycznej ciekawości nabyłem tę pozycję. Jako, że ma ona już paromiesięczną metryczkę wybrałem znacznie świeższą edycję typu „limited combo cd/dvd”. Rzecz o tyle zaciekawiającą dla laika repertuarowego BFL, że wśród dołożonych numerów audio figurują covery „A Forest” The Cure, „Use Somebody” Kings of Leon i „Lonely” Toma Waitsa. Od razu powiem, że z tymi coverami to niezła zmyłka, bo projekt firmowany przez pochodzącą z Pakistanu Brytyjkę – Nataszę Khan nie ma nic wspólnego z nową falą, rockiem, czy twórczością Toma W. Bat for Lashes – jak podkreślają wszystkie recenzje i opisy – to pozycja godna zainteresowania przede wszystkim dla miłośników Tori Amos. Jest wokal, pianino, elektryczne przeszkadzajki. Od razu przyatakuję szczerze, że można się trochę znudzić podczas słuchania. Po początkowym zainteresowaniu, które narasta zwłaszcza przy singlowym Danielu (track nr 4), przychodzi stan oczekiwania na jakieś ciekawsze wydarzenia. Ja wiem, że jak ktoś się nasłuchał w ostatnim czasie tych gitarowych i tanecznych bandów, to mu z taką popową kameralistyką nie bardzo po drodze, ale akurat ostatnio słuchałem też nowej Tori Amos i jakoś lepiej mi wchodziła (mimo, że to była tematycznie sprofilowana, świąteczna płyta). A tu, pierwsze ożywienie mojego ucha nastąpiło dopiero, gdy zaczęły się bonusowe kawałki. Wynika to jednak z faktu, że mamy tu głównie inne podejścia do utworów, które się wcześniej słyszało (a te jak wiadomo docenia się najbardziej) – czy to samego repertuaru BFL (m.in. aż dwa podejścia do „Daniel”), czy wspomnianych na początku coverowanych artystów (stosunkowo łatwo rozpoznać co za temat uległ przerobieniu).

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×