„Disarm” – Mary Komasa

Mary Komasa/Warner Bros. 11 października 2019

Processed with VSCO with n1 preset

Nie myślałem, że już 4 lata upłynęły od premiery debiutanckiej płyty Mary Komasy. Jej zimny, elektroniczny „Come” był jednym z moich polskich przebojów 2015 roku. Zaliczyłem też koncert tej artystki w studiu Trójki na sopockiej plaży. Przyjemne zdarzenie, o zmierzchu. Ta pierwsza płyta była w porządku. Może nie poruszyła mnie tak jak debiut Dumplings, ale dobrze ją wspominam. „Disarm” kupiłem w ciemno i trochę na konto „Jedynki”. Mary Komasa przekroczyła tymczasem wiek dziewczęcy i nagle wpadła w bieżącą rzeczywistość, jakby nie do końca do niej przygotowana. Dla artystów (Mary jest siostrą Jana Komasy – reżysera oraz śpiewającego i nagrywającego Szymona, żoną kompozytora filmowego Antoniego Łazarkiewicza i córką aktora i reżysera Wiesława Komasy) nie ma większej wartości, niż wolność twórcza i możliwość wyrażania siebie. A Mary dorastała artystycznie w Berlinie i to widać w różnych aspektach jej aktywności. Jej koleżanka – Anja Rubik wyreżyserowała teledysk do piosenki „Be a Boy”, będącej pochwałą wolności płciowej. Mary pozuje do zdjęć na okładce nago, korzystając ze swoich doświadczeń modelki. Na płycie towarzyszą jej zagraniczni muzycy, a teksty są wyłącznie po angielsku. Trasę koncertowa też najpierw zagra poza Polską.

Processed with VSCO with oc preset

Otwierający nową płytę „Degenerate Love” to bliskie nawiązanie do stylistyki wspomnianego wcześniej hitu „Come”. To stonowana, nowofalowa elektronika i niski głos artystki. Singlowy i przebojowy „Sausages” przypomina mi wczesne nagrania Kim Wilde. „Palermo” na tym tle jest zaskakująco teatralne, bliższe polskiemu Sorry Boys. Z  kolei „Taste” przywodzi mi na myśl Roisin Murphy z czasów Moloko. Kolejny minorowy, syntezatorowy przebój to otwierający drugą część płyty kawałek przewrotnie zatytułowany „Closer”. Tytułowy, nieco filmowy „Disarm” to utwór skomponowany z mężem i do jego tekstu (podobnie jak teledyskowy „Be a Boy”). Ten album – choć pokazuje różne oblicza – zasadniczo nie wybrzmiewa optymizmem, ciepłem i nadzieją. „There’s no heaven for us”, „Cruelty is my last name. I’m cold to the bone”, “I know it hurts. My open heart is dangerous”: – tak zaczynają się piosenki na tej płycie. To jest poważny pop, nie muzyka do pląsania i zabawy w klubie. Gdy na zachodzie modne było takie granie, u nas rządził gitarowy, społeczny rock. Ale teraz te same emocje można wyrażać w innym stylu i bez szarpania strun.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×