Choć trzecia płyta Holly Herndon ukazała się już ponad pół roku temu, jest co najmniej kilka powodów, by o niej jednak napisać. Ten główny to fakt, że płyta powstała z udziałem sztucznej inteligencji. Twór informatyczny o nazwie Spawn nie figuruje co prawda jako autor tekstów, czy muzyki , ale jego wkład w końcowy efekt jest niebagatelny. Holly Herndon, której już poprzedni album („Platform” z 2015 r.) zwrócił moją uwagę, przygotowała tę płytę zasadniczo ze swoim sprawdzonym partnerem artystycznym Mathew Dryhurstem. Pierwsze wrażenie jest takie, że słuchamy dzieła będącego skrzyżowaniem Bjork i Laurie Anderson. Dużo nawarstwionych i przetworzonych wokali, mechaniczne rytmy, bogata elektronika i ambitne przesłania. To wszystko zostało poddane obróbce przez Spawna, który ucząc się ludzkiej twórczości, spróbował ją wzbogacić i rozwinąć. Brzmi to intrygująco, a może nawet niepokojąco, ale zapewniam, że efekt jest ciekawy, a miejscami całkiem przystępny.
Oczywiście nie może dziwić wrzucanie przez krytyków „PROTO” do worka z muzyką eksperymentalną, ale przy takim procesie twórczym trudno o inną kwalifikację. Niemniej można tu znaleźć fragmenty może nie przebojowe, ale na pewno łatwo akceptowalne. Wydana na singlu „Euforia” to nie jedyny przykład muzyki do słuchania bez przygotowania. Czasem chodzi o tylko o nieco odmienną formę podania, inny sposób prezentacji ludzkiego głosu, czy użyte aranżacje, które przypominają o wkładzie sztucznej inteligencji w efekt końcowy. Przecież „Frontier”, czy „Alienation” mogłyby być hitami gdyby zrobić je nieco inaczej. To świetne kompozycje, które łatwo wyobrazić sobie w wykonaniu żywego składu przez „popowych” artystów. Z kolei takie „Last Gasp” można wprost przenieść na płyty takich artystek jak Grimes, czy Fever Ray. To nowoczesny synth-pop z lekko mroczną otoczką. Po drugiej stronie doznań i wartości funkcjonuje, nagrany wspólnie z Jlin utwór „Godmother” – trudno chyba o bardziej chropawe i odrzucające dzieło na całym „PROTO”. Holly Herndon, która ma naukowe podejście do muzyki (doktoryzuje się z muzyki maszyn na Uniwersytecie Stanforda) jest zarazem miłośniczką śpiewu (zwłaszcza chóralnego) i ma niezwykle optymistyczny stosunek do sztucznej inteligencji. Wierzy, że ludzki pierwiastek zawsze będzie dominował w relacjach z maszynami i komputerami. „PROTO” udowadnia, że ta muzyka – choć wydaje się być sztuczna i przetworzona – jest wciąż głęboko uczuciowa, ludzka i emocjonująca. Czy zresztą można sobie wyobrazić, by w barwach 4AD ukazywały się rzeczy pozbawione pierwiastka głębokiej wrażliwości?