Pamiętam jak po przeczytaniu recenzji w miesięczniku „Machina” kupiłem pod koniec 1996 roku pierwszą płytę DJ Shadow „Entroducing…”. Została mi jeszcze nalepka z ceną 49,90 zł. To było niezwykłe doświadczenie – jedno z najmocniejszych w całych świetnych latach 90. Nie bardzo znalem się wtedy na hip-hopie – Beastie Boys, Cypress Hill, Wu Tang Clan – to był tylko jakiś czubek góry lodowej. To jak Josh Davies polepił te dźwięki i sample z masy płyt winylowych, które u nas zakończyły już wtedy swoją karierę, było dla mnie dużym odkryciem. Nawet pierwsza płyta Unkle, którą Josh Davies wyprodukował z Jamesem Lavelle’m, choć śpiewały w niej gwiazdy brit-pop’u nie przekonała mnie tak bardzo jak „Etroducing…”. DJ Shadow pokazał tyle piękna, przestrzeni, rytmów, taką wyobraźnię, że zdobył absolutnie osobne miejsce na mojej półce. Kolejne płyty DJ Shadow, które pokazywały się już w XXI wieku podobały mi się, ale tego typu emocji nie wzbudzały. Dość powiedzieć, że w drugiej dekadzie wieku przestałem na bieżąco śledzić jego dokonania. Poprzedniej płyty nawet nie kupiłem. Ale gdy przeczytałem o wydaniu dwupłytowej pozycji „Our Pathetic Age” poczułem przypływ zainteresowania.
Pierwsza płyta zawiera w zasadzie instrumentalną suitę w kilkunastu częściach. Wokale odzywają się jedynie w singlowym „Rosie” i należą do Phoenix Singers. Ta część albumu nosi w sobie pewne znamiona debiutanckiej produkcji. Te pocięte rytmy na tle bogatej, przestrzennej elektroniki i basowych pomruków. Jest w tym coś z ducha lat 90. choćby ówczesnej sceny drum’n’bass. Posłuchajcie choćby takiego „My Lonely Room”. Toż to istna inwazja robotów, wizja post ludzkich czasów i wojen maszyn. Nad całą tą częścią rozpościera się smutek, poczucie samotności, zagubienia i izolacji. Co innego druga płyta, wypełniona głosami hip-hopowych gwiazd takich jak Nas, Ghostface Killah, Raekwon, De La Soul, Run The Jewels, ale też wokalistów Interpol, czy Future Islands. Tu prym wiedzie mocny rytm i gniewnie wyrzucane słowa. W „Run On Snow” wytchnienie daje delikatnie śpiewana wstawka z „Rain on Snow” Samanthy Jones. Chwyta, a właściwie pobudza do podrygiwań i falowania singlowy „Rocket Fuel” zrobiony z De La Soul. „C.O.N.F.O.R.M.” przypomina numery z „Entroducing…”. Te nawijki podawane na partii pianina z samplem „Lay Me Down” z 1973 roku. Właśnie takie łączenie stylów i epok znamionowało debiut DJ Shadow’a. Oczywiście ciekawym eksperymentem jest połączenie wokalu lidera Interpol z nieco kwaśnym rapem Wiki. W „Dark Side Of The Heart” słyszymy gwiazdę nowego alternatywnego bluesa – Fantastic Negrito, nagrywającego dla szacownej, niezależnej Cooking Vinyl. Ducha pierwszej części płyty przywodzi smutne „I Am Not Robot”, które płynnie przechodzi w singlowe „Urgent, Important, Please Read”. To jeden z mocniejszych fragmentów albumu, z klasycznym amerykańskim rapem. O dziwo jest to ciekawszy singiel, niż „Kings & Queens” zrobiony z faworyzowanym Run The Jewels. W utworze tytułowym słyszymy z kolei charakterystyczny wokal Samuela Herring’a z Future Islands. Jego obecność wytycza dyskotekowy styl kawałka, w klasycznym duchu końca lat 70. Na dokładkę dostajemy bonusowy „Systematic” nagrany do serialu komediowego „Dolina Krzemowa” i wydany pierwotnie na EP „The Mountain Has Fallen” w 2017 roku. Spora to dawka dźwięków. Można oczywiście serwować sobie obie płyty niezależnie, bo to dwie nieco odmienne historie dźwiękowe. Ale myślę, że jako całość dobrze się dopełniają i są sobie jednak potrzebne.