Amerykański kwintet Real Estate nagrał piąty album, który może uchodzić za najbogatszy w ich karierze. W każdym razie zaprosili do jego nagrania pierwszy raz kilku gości – w tym perkusistę cenionego przed laty The Walkmen. Muzycy sięgnęli też po nieco inne role, niż dotąd, choć póki co tylko w ramach małego artystycznego eksperymentu. W każdym razie ich spokojne, lekko melancholijne piosenki, nabrały w najnowszej odsłonie dodatkowych barw. Zatem jeśli ktoś lokował zespół w okolicach brytyjskiego Felt, teraz może poczuć się zaskoczony niektórymi gitarowymi solówkami, partiami skrzypiec, czy dźwiękami syntezatora. Skomponowany przez gitarzystę Juliana Lyncha kawałek „Also a But” ma w sobie coś z przeboju „Don’t Answer Me” Alan Parsons Project. To zarazem jedna z najciekawszych w ogóle kompozycji na tej płycie. Słychać w niej nawet ciągoty do shoegaze’u, ale i jazz-rocka. To rozciągnięcie barw w aranżacjach robi wrażenie już od pierwszego numeru.
Także w singlowym „Paper Cup”, który promował album, słychać śmieszne klawisze i perkusję nabijaną dłońmi. No a dodatkowo gościnny wokal Amelii Meath z projektu Sylvan Esso. Bardzo przyjemny jest ten kawałek i zupełnie nie w stylu dawnego Real Estate – zwłaszcza jeśli sięgnąć po nagrany w trio album „Days” zrealizowany przed laty z tym samym producentem co „The Main Thing”. Zaskakiwać może też gitarowe solo w „You”. Julian Lynch, który dołączył do składu na poprzedniej płycie, ma w sobie dużo pasji, jak na tak wyważony dotąd zespół. Pierwszy moment, w którym może trochę spaść koncentracja słuchacza wypada na wysokości szóstego „Falling Down”. No ale zaraz po nim jest ten wspomniany na wstępie „Also a But”. Instrumentalny „Sting” przechodzi w pogodny „Silent World” z ładnie wpasowaną partią skrzypiec. To już stylistycznie bliskie choćby takiemu Belle And Sebastian. Album kończy instrumentalna kompozycja „Brother”, która skłania do bardziej refleksyjnego podsumowania całości. W tekstach sporo tu życiowych przemyśleń i rodzinnych odniesień. Dla mnie to już czwarte spotkanie z muzyką Real Estate i kto wie, czy nie najbliższe?