Serial oparty na powieści Roberto Saviano (twórcy „Gomorry”) to kolejne podejście do tematu bezwzględnego i zepsutego świata handlarzy narkotyków. Włochy, USA, Meksyk, USA, Senegal, Maroko – wszędzie tam gdzie dzieje się akcja tego serialu i trafiają jego bohaterowie, pod płaszczykiem lokalnych spraw, trwa rozgrywka w której stawką są miliony narko-dolarów. Na drugiej szali leży niestety ludzkie życie, którego wartość jest tu dramatycznie znikoma. Ludzkie ciała są dziurawione kulami pistoletów i karabinów, dźgane nożem, palone benzyną, a nawet zjadane przez świnie. Gdzieś w tym wszystkim są jakieś zasady, kodeksy honorowe, braterstwa walki, nawet miłość. Wojskowi służb specjalnych w Meksyku przechodzą na drugą stronę, by poczuć swoją wartość. Część rodzin mafijnych z Kalabrii chce przejąć władzę z rąk swojego szefa, ukrywającego się w górach starca znanego jako Don Minu. Bracia Leyra rządzą produkcją za Atlantykiem. Gdy ich amerykański pośrednik grany przez Gabriela Byrne’a zostaje śmiertelnie ranny, frachtem oceanicznym zajmą się jego dzieci – drobna z postury Emma i schorowany Chris. To ich wspólny chrzest bojowy jest jedną z osi tego serialu. Chris, zawsze trzymany pod kloszem z racji nieuleczalnej choroby, nagle ma okazję poznać swoje siły i możliwości. I w tym kryje się jedna z pierwszych pułapek moralnych tego serialu. Bo trudno nie dopingować młodym Amerykanom w ich zmaganiach o dotrzymanie umowy, gdy muszą walczyć o statek, czy o własne życie w świecie afrykańskich dżihadystów. Podobnie trudno o zachowanie chłodnej oceny meksykańskiego kapitana, który ze stróża prawa przeistacza się w narkotykowego, bezwzględnego herszta. Kiedy opiekuje się ciężarną żoną swojego zastrzelonego podwładnego, wiezie ją do lekarza, wspiera finansowo i zabiera do kościoła, to prawie zapominamy, że to on sam uczynił tę ciężarną dziewczynę wdową. Żal nam też Stefano – wnuka Don Minu, który chcąc chronić życie swojej żony i synka, dopuszcza się zdrady za zdradą. Wiele tu wstrząsających scen – jak masowa egzekucja na przypadkowych pasażerach autobusu, ale nie brak też wzruszających, pokazujących, że w tym okrutnym świecie ludzie są czasami jednak samotni, zrozpaczeni, tęskniący i słabi. Niczyj los nie jest tu pewny. I to jest chyba prawdziwa cena w grze o kokainowe fortuny. Dodam, że w serial świetnie wpasowuje się ponura, a momentami przejmująco piękna muzyka szkockiej grupy Mogwai. Zaledwie osiem 45-minutowych odcinków, a właściwie wszystko w temacie.