Chciałem w te wakacje pojechać do Turcji. Raczej nie pojadę. Mogę sobie za to nucić pod nosem przebój tamtejszej grupy – choć nie wiem, czy jest w Turcji lista przebojów, która ma (lub miała) Jakuzi na pierwszym miejscu. To nawet nie był chyba singiel? W gronie premier znalazł się trzeci już przebój z ubiegłorocznej płyty Króla. To niewątpliwie najpopularniejsza płyta tego artysty – nie tylko u mnie. Tak jak się spodziewałem Morrissey i The Strokes zagościli w zestawieniu z nagraniami z nowych płyt. Morrissey pod koniec lat 80. był niewątpliwie ważnym artystą, bardzo często granym wówczas w „Trójce”, czy „Rozgłośni harcerskiej”. Wciąż chętnie wracam do „Viva Hate!”, czy wczesnych singli zebranych na „Bona Drag”. Ale przypomniałem sobie o nim również w ubiegłej dekadzie. The Strokes był dla mnie z kolei pierwszym ważnym odkryciem tego wieku, który niewątpliwie stracił na mocy w kolejnej dekadzie. Niemniej miło powitać ich nowe płyty pełne całkiem przyjemnych piosenek.