Zawsze wolałem Kult, niż Kazikowe projekty. No i tej wiosny miał powstać właśnie kolejny album zespołu, który od połowy lat 80. jest jednym z najważniejszych w Polsce. Stan epidemicznej izolacji zmienił jednak plany artystyczne. Kazik zyskał czas, luz i dystans. Propozycja nagrania płyty, jaka wyszła ze strony Wojtka Jabłońskiego, wspierającego Kazika na różnych polach artystycznych, trafiła na podatny grunt. Tematy na tekst leżały na ulicy. I tak oto, w ciągu niespełna dwóch miesięcy, powstał album „Zaraza”. Utwór „Twój ból jest lepszy niż mój” narobił większego szumu, niż swego czasu „45/89” Kultu i „Łysy jedzie do Moskwy” Kazika. Ale podobnie jak tamte dwa kawałki nie jest to wybitna kompozycja, a jej siłą jest znów wymiar polityczny słów, jakie w nim padają. Zarazem utwór ten dobrze wypada na płycie, która jest dość różnorodna stylistycznie i w tej mierze słucha się jej lekko.
Od razu trzeba zaznaczyć, że fani hip-hopowych zabaw Pana Staszewskiego nie znajdą tu niczego dla siebie. To muzyka osadzona generalnie w latach 70. – budowana na organach i gitarach. Można tu znaleźć punkowe galopady, poruszające boogie, knajpianego bluesa, rytmy latino, a nawet klimat disco-funk. Jest kilka zabawnych sampli w Kazikowym stylu, ale generalnie króluje tu przyjemny stylistyczny i brzmieniowy archaizm. Czuć twórczą swobodę i dobry nastrój Kazika, który niczego nie musiał, a najwyraźniej miał ochotę. Te dość depresyjne czasy zamknięcia i różnych niemożności, dały Kazikowi niespodziewany zapał i zastrzyk weny.
O traumach siedzenia w domu i zważania na higienę napisał wesołe teksty. Nie żali się, nie utyskuje, nie popada w czarnowidztwo. Nawet gdy wytyka coś politykom, czy określonym grupom społecznym, czyni to bez krzyku i darcia szat. W zamykającym „Bohaterze” rozlicza się z własnymi słabościami. Ciekawe, że jego głos brzmi tu obco, jakby ta autorefleksja dokonywała się z pomocą jakiegoś alter-ego. Można odnieść wrażenie, że artysta Staszewski, który przez lata słynął z wyrazistych sądów, przestał się upierać przy swoim. Nawet gdy podśmiewa się z tych, którzy kwarantannę zamienili w styl życia, z nałogowych oglądaczy seriali i koronawirusowych pedantów wciskających kluczem przycisk do windy, czyni to w tonie lekkim i jakoś pobłażliwym. Te ważniejsze polityczno-społecznie utwory jak „Gdy Chińczycy mówią gan pai”, „Demokracja”, „Bilet w jedną stronę”, czy słynny „Twój ból jest lepszy niż mój” ubiera w tak różne formy muzyczne, jakby chciał nieco odwrócić uwagę słuchacza od bezpośredniej wymowy swoich tekstów. Bo one przeważnie są w stylu przeciwnym do ich wydźwięku. Może niewielu zauważyło, że poprzedni autorski album Kazika ukazał się 15 lat temu i nie przyniósł niczego ważnego w jego dyskografii. „Zaraza” na pewno będzie tym istotnym momentem w karierze, a taka sytuacja w przypadku tak płodnego artysty jest bez wątpienia godna uwagi i uznania.