„American Utopia on Broadway (Original Cast Recording)” – David Byrne

Nonesuch/Warner, 22 listopada 2019/17 stycznia 2020

Processed with VSCO with nc preset

W krótkim odstępie czasu nabyłem płyty z dwoma koncertami, które widziałem 5 lipca 2018 roku na festiwalu Opener. Wówczas nie było między nimi nawet minimalnego odstępu czasowego i by zdążyć na początek występu Depeche Mode, musiałem wyjść przed końcem show Davida Byrne’a. Słuchając zatem teraz „American Utopia on Broadway” mogę w pewnym sensie posłuchać tego, co mnie wówczas ominęło. Lider niezapomnianych Talking Heads zrealizował trasę koncertową promującą album „American Utopia” z rozmachem godnym pamiętnego „Stop Making Sense” uwiecznionego na filmie przez Jonathana Demme’a. Zarówno ten jak i tamten występ zaczynał się od solowego wstępu Byrne’a, by z czasem zyskiwać na scenie nie tylko kolejnych muzyków ale i bogaty ruch sceniczny zgrany z efektami świetlnymi i prostą lecz efektowną scenografią. Dwa lata temu byłem zdumiony kondycją Byrne’a i jego świetnie brzmiącym głosem (a stałem niemal przy samej scenie). Na tej płycie również słychać tę formę, werwę i zapał. Może tylko w „Once In a Lifetime” czegoś brakuje, co niewątpliwie słyszałem na żywo, ale poza tym naprawdę mucha nie siada (jedyną poza muzyczną wpadeczką jest błędna kolejność utworów na obwolucie, która powstała wcześniej niż płyta – ale we wkładce jest już ok).

Repertuar dwupłytowego albumu zbudowano na trzech filarach. Pierwszy to nagrania z wydanej po kilkunastu latach przerwy solowej płyty „American Utopia” reprezentowanej tu przez pięć utworów (o dziwo bez singlowego „This Is That”). Drugi to bogaty repertuar Talking Heads – od kawałka z debiutanckiej płyty „1977” po rewelacyjnie zagrane „Blind” z pożegnalnej „Naked”. Są tu oczywiście pamiętne hity zespołu z „Road To Nowhere” i „Burning Down The House” na czele. Trzeba przyznać, że po latach wciąż tętnią życiem, energią i oryginalnością. Zarówno afrykańska „I Zimbra”, jak i pochłaniające niczym dżungla w „Jądrze ciemności” utwory z „Remain In Light” (zwłaszcza bonusowe The Great Curve), czy lżejsze gatunkowo piosenki ze „Speaking in Tongues”. Trzeci filar to rozproszony repertuar Byrne’a z różnych jego płyt – od reprezentanta brazylijskiej „Rei Momo” z 1989 roku po wspólny, bardziej elektroniczny projekt zrealizowany z St. Vincent, czy kawałki nagrane z Fatboy Slimem i Janelle Monae.

Processed with VSCO with nc presetProcessed with VSCO with nc preset

Ten album jest rozśpiewany i pełen rytmu. Dość powiedzieć, że Byrne’owi towarzyszy tu dwunastu wokalistów i siedmiu perkusistów (w tym Mauro Refosco, z którym nagrywa od kilkunastu lat), a tylko jeden gitarzysta, basista i klawiszowiec. Oczywiście, że repertuar wielkich Talking Heads góruje nieco nad resztą, ale kilka solowych nagrań, choćby z ostatniej płyty też trzyma poziom. Pomimo sporej reprezentacji kompozycji napisanych z Brianem Eno brak tu choćby jednego reprezentanta ze słynnej płyty „My Life In The Bush of Ghosts” (jest za to „One Fine Day” z nagranej po latach wspólnej płyty „Everything That Happens Will Happens Today”). Cieszę się, że widziałem Byrne’a na tej trasie i że mogę teraz wracać do tamtego repertuaru z płyty.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×