Już samo brzmienie nazwy zespołu jest świetne i dobrze oddaje jej styl muzyczny. Wydany na początku tego roku album „Mind Hive” udowadnia doskonałą kondycję grupy, która jako jedna z niewielu formacji powstałych na punk-rockowej fali 1977 roku, nigdy nie doczekała się popularnych hitów, ale zdobyła uznanie i naśladowców. Wydaje się mało prawdopodobne, by po tylu latach działalności wciąż proponować kawałki nośne w ich post-punkowej formule. Colin Newman nagrywa z kolegami piosenki, które łączą chropawy, motoryczny brud z nośnym klawiszowym tłem i całkiem przyjemnym wokalem. Ten wokal najbardziej kojarzyć się może z oryginalnym wokalistą The Stranglers – jest raczej w męski sposób poważny i zmysłowy, niż agresywny, wyzywający i wojowniczy. Oczywiście Wire w swojej drugiej odsłonie, która nastąpiła pod koniec lat 80, zmieniło styl na bardziej wyrafinowany, lekko popowy, podczas gdy ostatnie płyty znów mają więcej z klasycznej triady z lat 1977-1979. Gdyby szukać popowego hitu na nowej płycie to należy zwrócić uwagę na naprawdę ładne „Of the Beach” zagrane na gitarach akustycznych. „Mind Hive” ma też jednak chwile marzycielskie, jak np. w „Unrepentant”, czy w następującym po nim „Shadows”, który przypomina wstęp do nagrania „Otterley” Cocteau Twins z płyty „Treasure”. Ale oczywiście główną siłę nośną stanowią numery takie jak „Cactused”, „Be Like Them” czy „Oklahoma”, w których ważną rolę pełni burkliwa gitara. W przypadku „Primed and Ready” dochodzą jeszcze proste, rytmizujące syntezatory w stylu Suicide.
Na osobną uwagę zasługuje prawie ośmiominutowy „Hung”. Już sama długość utworu stoi w sprzeczności z pierwotnymi założeniami punkowego ruchu, ale jak wiadomo siłą tego nurtu był bardziej brak pokory, niż skłonność do schematów. Warto wspomnieć choćby słynny (a równie długi) kawałek „When It’s Over” amerykańskiej formacji The Wipers, z którą Wire ma sporo wspólnego. „Hung” nie jest jednak przykładem narastającej intensywności, a bardziej swobody twórczej pozwalającej krążyć swobodnie wokół klawiszowego motywu. Zamykające album nagranie „Humming” nadaje się do przerobienia przez francuski duet Air. Warto jednak pamiętać o czasach, gdy Colin Newman współpracował z Malką Spigel (Minimal Compact) w ramach elektronicznej wytwórni Swim. Nie powinien zatem dziwić ten ukłon zespołu w stronę „easy-listening”. Naprawdę trudno znaleźć inny zespół z takim stażem, w którym czuć tyle swobody twórczej.