Najczęściej kontakt z nową muzyką zaczynam od przeczytania o niej. To taki nawyk z czasów młodości, gdy o muzyce łatwiej było przeczytać, niż jej posłuchać. Metoda ta, choć przyznaję – staroświecka, pcha mój gust skutecznie do przodu. Taki Moses Sumney – gdybym go najpierw posłuchał w sieci, machnąłbym ręką na jego kocie dźwięki. No ale skoro przeczytałem dwie entuzjastyczne recenzje i kupiłem płytę, to słuchałem jej na tyle cierpliwie, że nagle coś zaskoczyło. Tym sposobem mam w tym tygodniu na liście jego singiel „Cut Me”. Gdybym nie przeczytał o debiucie Westermana, pewnie też ominąłbym jego debiut, bo nawet nie bardzo wiadomo z czym go jeść. Przeto niech żyje krytyka muzyczna, muzyczna prasa i muzyczne serwisy informacyjne!