Pamiętam Krzysztofa Zalewskiego z „Idola”. Długowłosy, drobny wokalista z Lublina i z lubelskim gustem muzycznym – kierunek ciężki, tradycyjny rock. Siłą rzeczy nie sądziłem, że wyrośnie z niego artysta dla mnie. Nawet jak skręcił stylistycznie i dołączył do składu zespołu Muchy. Ale gdy zabrał się na dobre do solowej kariery zacząłem zauważać jego pojedyncze kompozycje. Dużo dało mu dołączenie do „Męskiego Grania” (świetny singiel „Początek” jego autorstwa). W końcu obejrzałem jego koncert i pomyślałem, że może już czas na spotkanie z jakąś płytą Zalewskiego. Wydana właśnie „Zabawa” spełniła dokładnie moje oczekiwania, co do talentu wokalnego, czucia muzycznego i sposobu postrzegania świata. Ten album – podobnie jak repertuar koncertowy – pokazuje eklektyczne podejście do grania. Zalewskiego pociąga w muzyce zarówno gitarowy rock, muzyka alternatywna, taneczne rytmy, a nawet hip-hop. Jego głos pozwala mu śpiewać różny repertuar i jeśli kogoś nie razi spory rozstrzał stylistyczny, przyjemnie spędzi czas z tym artystą. Najważniejsze, że te nowe kawałki nie są miałkie, a każdy z nich ma jakiś atut (albo dwa). Przede wszystkim płytę zaczyna kawałek tytułowy, w którym jest energia, pomysł i zapadający w pamięć temat. Zalewski śpiewa w nim „tańcz!” trochę, jak Phil Collins „Mama” i trochę jak dyktator. Jakby bawienie się nie było czymś błahym i przyjemnym, a raczej przewrotnym i niebezpiecznym. Jest w tym numerze coś perwersyjnego, również w dość mechanicznej aranżacji, przy której pracował Smolik. Rozległe syntezatory zaczynają przebojową „Annuszkę”, z udziałem kompozytorskim Dawida Podsiadło. To kolejny syntezatorowy w charakterze kawałek. Z kolei „Dystans” ma bondowski styl. Te smyczki, wyrazista sekcja rytmiczna, a przy tym ładne rozwinięcie wokalne. Zaskakujący jest gadany, hip-hopowy „Oddech”. To takie skrzyżowanie Fisza z Natalią Przybysz. Gitarami zdominowane są dopiero „Lustra”. „Tylko nocą” przypomina mi wczesne dokonania Seal’a. „Wszystko będzie dobrze” to piosenka zbudowana na pianinie i świetnie pasująca do wyciągania zapalniczek na koncertach. To na pewno jedna z najładniejszych piosenek w całej karierze Zalewskiego. „Na apatię” kojarzy mi się jakoś z „Wyspa, drzewo, zamek” Perfectu (podobnie zresztą jak „Ojcowie”). „Szpieg” jest drugim, gitarowym (lekko Organkowym) numerem na tej płycie. Calość kończy „Bądź grzeczny”, w którym krzyżuje się kilka osobnych wątków, co akurat dobrze pasuje do całego stylu „Zabawy”. W tekstach kryją się refleksje dość ponure, choć nie wolne od nut pociechy i wewnętrznej mobilizacji. Pomimo, że pisane przed epoką pandemii, nie wolne od świadomości, że nasz świat znalazł się w niebezpiecznym miejscu. W tym kontekście „Zabawa” brzmi niestety trochę jak „Ostatni taniec”.