„Dark” sezon 3 – Baran bo Odar, Jantje Friese

Niemcy, 27 czerwca 2020

„Dark” sezon 3 – Baran bo Odar, Jantje Friese

Pierwszy sezon serialu „Dark” przyrównywany był do „Stranger Things”. Też bazował na nostalgii za latami 80., mówił o przejściach do innych wymiarów świata, było policyjne śledztwo, a nastoletni bohaterowie odgrywali kluczową rolę. W drugim sezonie okazało się, że niemiecka produkcja to coś znacznie poważniejszego. Akcja robiła się coraz bardziej zagmatwana, bohaterowie trafiali raz w przeszłość raz w przyszłość, komplikowały się relacje rodzinne i międzypokoleniowe. Tajemnicze postacie, wzbudzające strach, obejmowały wiedzą całość zdarzeń i kierowały bohaterami tak, by odwrócić bieg wypadków prowadzących do katastrofy. Sezon trzeci to już rzecz w stylu ostatnich dzieł Davida Lyncha. Akcja staje się coraz bardziej szczątkowa i rwana. Dominują artystyczne, niezwykłe pod względem plastycznym ujęcia. Kluczowe stają się dialogi bohaterów, którzy praktycznie przestali żyć swoim normalnym życiem (nie myją się nawet i nie zmieniają ubrań). Działania znanych z poprzednich sezonów postaci skupiają się na chaotycznych próbach zmiany biegu zdarzeń, szukaniu własnych dróg wyjścia z opresji. Akcja nie tylko przeskakuje w czasie, ale też nakłada się równolegle dwoma niezależnymi ścieżkami. Bohaterowie spotykają siebie samych z innych wymiarów. Niemniej cała ta skomplikowana układanka zaczyna się wypełniać odpowiedziami i nabierać konkretnego kształtu. W tym sezonie zostaje podjęta ostatnia próba niedopuszczenia do Apokalipsy. W centrum wydarzeń stają Jonas (Adam) i Martha (Ewa). To ich relacja okazuje się kluczowa. „Dark” w swojej trzeciej (i zapewne ostatniej) odsłonie jest zdecydowanie refleksyjnym, filozoficznym i metafizycznym spojrzeniem na losy bohaterów uwikłanych w osobiste tragedie i dramaty. Odwieczne pragnienie odwrócenia losu poprzez podróż w czasie okazuje się syzyfowym koszmarem. Zmiana biegu zdarzeń zawsze wymaga ofiar, a rachunek życia i śmierci musi się zgadzać. Każdy kolejny sezon serialu to zagłębianie się w coraz większą otchłań, a tytułowa „ciemność” narasta. Niewiele jest takich filmów, tak nieoczywistych, nieprzyjemnych, niemal klaustrofobicznych. To nie jest epatowanie strachem, raczej poważne spojrzenie na ludzką egzystencję. Nie zachwycałem się trzecim sezonem, raczej cierpliwie śledziłem, bo rozumiałem, że warto.