Rafał Księżyk, autor kilku wywiadów-rzek z ważnymi postaciami polskiej muzyki niezależnej, podjął się próby opisania krajowej sceny muzycznej w czasach transformacji ustrojowej lat 1989-1993. Cezura lat nie jest tu ścisła, bo wiele zjawisk istotnych dla pierwszych lat po upadku PRL’u wyrosło jeszcze w latach 80, a ich owoce, czy konsekwencje odcisnęły piętno na dalszych latach. Klamrą jest w tej książce koncert Izraela – jeden na ulicy przed klubem Hybrydy, a drugi kończący jego zasadniczą działalność, w klubie Remont. Ten uliczny był symbolem wolności i zaistnienia undergroundu w otwartej społeczności, ten ostatni symbolem opresji służb porządkowych wobec tłumu. Tak skończył się sen o artystycznej i społecznej wolności. W 1993 roku festiwal w Jarocinie miał światowego tytoniowego sponsora, a w 1994 roku skończył się piracki rynek fonograficzny w Polsce i ruszył cykliczny program telewizyjny z disco-polo. Te zjawiska również symbolicznie kończyły pewną epokę. Księżyk opisuje w jej ramach nie tylko wielkie zespoły „jarocińskie” – poza Izraelem, także Armię, Kult, T.Love, Houk i Aptekę ale również mniej znane, a ważne i ciekawe jak Los Loveros, Szelest Spadających Papierków, Oczi Cziorne, Kormorany, IMTM, czy Kinsky. Czytamy o performingach i happeningach Praffdaty, telewizyjnych szaleństwach ludzi Totartu, eksperymentalnych teledyskach „Yacha” Paszkiewicza, najważniejszych klubach wzorowanych na zachodnich trendach jak sopocki „Sfinks”, czy warszawskie „Fugazi” i „Filtry”. Księżyk daje tu poczucie wyzwolenia sztuki z ram cenzury, zanim kapitalizm nałożył swój kaganiec. Pokazuje rolę narkotyków i gangsterskiego świata w muzycznym światku tamtych lat. Analizuje wreszcie najważniejsze płyty tamtych lat: „1991” Izraela, „Legendę” Armii, „Spalaj” Kazika, „Techno Terror” Max i Kelner, „Narkotyki” i „Urojonecałemiasta” Apteki. Z dystansem, ale też uczciwością opisuje nowe gwiazdy tamtej nowej Polski – Wilki, Hey, Róże Europy, Edytę Bartosiewicz, czy zapomniany już Incrowd. Nad wieloma bohaterami tej publikacji unosi się niestety anioł śmierci. Poszczególni muzycy z zespołów Los Loveros, Apteka, Pancerne Rowery, Dezerter ale także Robert Brylewski, czy Paweł „Kelner” Rozwadowski zmarli przedwcześnie i przeważnie tragicznie. Dzieło Rafała Księżyka czyta się na pewno lepiej, gdy ma się własne odniesienia do tamtej epoki, jako że autor raczej opisuje i ocenia, niż tłumaczy tamte zjawiska muzyczne. Można miejscami odnieść wrażenie, że o wielu rzeczach decydowały cztery czynniki: czysta potrzeba robienia czegoś – skoro wreszcie wolno, dostęp do narkotyków, wolne mas-media i ogólny bałagan wynikający z upadku starego porządku przy stałej zmienności nowych władz i układów. Ja co chwila natrafiałem tu na znajome tropy. Pamiętałem lekturę powieści „Niskie łąki” Piotra Siemiona, istnienie prywatnej telewizji „Echo” we Wrocławiu, w której moje szwagrostwo pracowało, imprezy w Kinoteatrze „Tęcza” gdzie swoje promocje organizowała „Lampa i Iskra Boża”, robienie szablonów do spreyowania ścian, wydawanie i kolportaż fanzinów, uliczne happeningi. Spotykałem i poznawałem ludzi, którzy odciskali piętno na tamtych czasach – Tomasza Budzyńskiego, Paulusa von Kinsky, Pawła Dunina-Wąsowicza. Pamiętam znajomego Siostry, który słuchał Sisters of Mercy ale przywiózł z Gdańska muzykę acid house i charakterystyczne żółte, uśmiechnięte buźki wraz z opowieściami o ecstasy. Kupowałem pirackie kasety i nagrywałem kompakty np. w warszawskim Digitalu. Miałem singla Bóm Wakacje w Rzymie, kasety Będzie Dobrze, Zgoda, Dum Dum, Golden Life, Miłość, Houk, Kinsky, Trebunie Tutki & Twinkle Borthers, płyty Armii, Brygady Kryzys, Izraela, Dezertera, Apteki, Kultu, Bielizny, Balkan Electric, też słuchałem wówczas D.A.F., Front 242, Laibach, Swans, Nitzer Ebb, No Means No, Jane’s Addiction. Byłem na koncertach Apteki, Będzie Dobrze, Izraela, Dezertera, Kultu, Ahimsy i Post Regimentu. Sam pomogłem organizować koncert Multicide i pisałem do „Lampy i Iskry Bożej”. Też miałem wrażenie, że wreszcie można więcej, a koniec tego odczucia skwitowałem w powieści „Ucieczka przed śmiechem”. Książka Rafała Księżyka pomogła mi to wszystko przypomnieć i objąć nostalgiczną refleksją.