Ani Hania Rani, ani Phoebe Bridgers nie gościła wcześniej na mojej liście. Ale aż dziesięciu na trzydziestu wykonawców w tym zestawieniu nie zaistniało przed 2020 rokiem w moim zestawieniu. To w sumie nieźle świadczy o obecnym rynku, a przynajmniej o moim nim zainteresowaniu. Bo pomimo kryzysu koncertowego i braku festiwali, nowe płyty jednak się pokazują. I tu trzeba przyznać, że internet spełnia swoje zadanie jako miejsce promocji, publikacji, dostępu, a także występów. Płyty można kupować, a artystów oglądać nie tylko w krótkich filmikach i teledyskach, ale i grających „na żywo”. Pewnie, że to nie to samo, ale lepszy rydz, niż nic. Niektórzy poprzekładali premiery nowych wydawnictw, ale większość jednak nie zwleka. Niektórym też izolacja pomaga w akcie twórczym. Pomimo wielu niedogodności, rozczarowań i niewątpliwie smutnych zdarzeń branża muzyczna jakoś się zatem broni i wciąż jest czego słuchać.