„Girls Can Tell”, „Kill The Moonlight” – Spoon

Matador Records, 14 sierpnia 2020

„Girls Can Tell”, „Kill The Moonlight” – Spoon

Zastanawiam się na ile amerykański zespół Spoon jest w Polsce znany? Właściwie trudno mi wskazać znajomego, który podzielałby moją miłość do tria prowadzonego przez Britt Daniel’a. Może jestem w tym całkiem osamotniony, choć zespół z Austin regularnie umieszcza swoje płyty na liście niezależnych płyt Billboardu, a nawet zdobył tytuł najlepiej ocenianej przez krytyków alternatywnej grupy początku XXI wieku. Spoon nagrał swoje przełomowe płyty „Girls Can Tell” i „Kill The Moonlight” odpowiednio w 2001 i 2002 roku. Ja ich poznałem dopiero w 2005 roku przy okazji wydania piątej płyty „Gimme Fiction”. Przez kilkanaście lat te wcześniejsze pozycje zespołu były trudno dostępne – nie tylko w Polsce. W tym roku ukazały się reedycje niemal wszystkich albumów nakładem wytwórni Matador. „Girls Can Tell” był trzecim dziełem zespołu, a „Kill The Moonlight” czwartym.

Reedycje nie zawierają żadnych dodatkowych nagrań. Składankowa płyta z ub. roku zawierała po jednym utworze z tych płyt – w tym numer tytułowy „Everything Hits At Once”, otwierający „Girls Can Tell”. Oryginalnie trzecia płyta była promowana przez dwa single (wspomniany powyżej oraz „Anything You Want”), a czwarty przez trzy („The Way We Get By” oraz „Stay Don’t Go” i „Jonathan Fisk”). Obecnie serię reedycji wczesnego dorobku promuje teledysk do „Small Stakes”, który otwiera płytę „Kill The Moonlight”. Na czym zasadza się moja miłość do Spoon? Po trosze na tym, że nazwę wzięli z kawałka zespołu Can, którego jestem fanem od lat (zresztą płyty niemieckich herosów krautrocka ukazują się w katalogu wytwórni Spoon). Przede wszystkim jednak zespół połączył styl i melodykę zespołów z połowy lat 60. z charakterem amerykańskiej, niezależnej sceny muzycznej lat 90. Wyobraźmy sobie, że płyty The Beatles takie jak „Help”, czy „Revolver”, albo Rolling Stines „Beggars Banquet” nagrywa Pixies lub Nirvana. Sentyment do tradycyjnej konstrukcji piosenek podkreśla winylowa płyta na okładce „Girls Can Tell”, która ukazała się wszak w najgorszym chyba czasie dla popularności tego nośnika. Głos wokalisty Spoon stanowi wypadkową Lennona i Cobaina, przypomina też sposób śpiewania Becka. Kawałki Spoon są krótkie, rytmiczne, nagrane jakby z wolnym powietrzem pomiędzy instrumentami. Wpadają w ucho i właściwie zaskakują tym, że nikt ich wcześniej nie wymyślił. Do prostego składu: wokal, gitara, bas, perkusja dochodzi tu klawisz (czasem tamburyn, czy saksofon), ale pamiętajmy, że „Girls Can Tell” nagrali w trio i dopiero przy nagraniu kolejnej płyty dostali wsparcie od paru gościnnych muzyków. Niemniej obydwie płyty to praktycznie hit za hitem. Być może zespól odczuł boleśnie rozwiązanie kontraktu przez Elektrę, która po wydaniu drugiej płyty i mało satysfakcjonującym poziomie sprzedaży szybko zrezygnowała z dalszej współpracy? Ta muzyka zupełnie się nie zestarzała, pomimo tylu lat, jakie upłynęły od ich nagrania. Kto zatem dotąd nie przyłożył ucha do twórczości Amerykanów z Austin, ten ma okazję do szybkiego nadrobienia zaległości bez szukania tych pozycji w stricte melomańskich katalogach.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×