„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” – Radek Rak

Wydawnictwo Powergraph, wydanie trzecie, 2020

„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” – Radek Rak

Jak to było z rabacją galicyjską przypomina w posłowiu powieści Radka Raka historyk – dr Arkadiusz S. Więch. Natomiast opowieść zawarta na kartach nagrodzonej Nagrodą Literacką Nike powieści „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” to rzecz w stylu realizmu magicznego. Niczym w pierwszych dziełach Wiesława Myśliwskiego dwór szlachecki i życie chłopskie nabierają tu jakiejś Schulzowsko-Leśmianowskiej oprawy. Nimfy, diabły, czarownice, gadające koty, wężowy król są tak samo realne jak obraz Galicji z pierwszej połowy XIX wieku. Radek Rak wyczarowuje świat sprzed lat, jakby wystarczyło zamknąć oczy i znów w nim być. Z żydowskimi karczmami, pańskimi majątkami, nieprzebranymi lasami, chamską biedą i ojcowską opieką nad całą Galicją cesarza Franciszka Józefa. I choć czasem w tym krajobrazie pojawia się już kolej żelazna, czy sanatoria z pijalniami wód, to cała reszta tkwi na styku pańszczyźnianego władztwa szlachty nad chłopami i baśniowych mrzonek. Dostajemy obraz szlacheckich obyczajów – polowań, brania sobie dziewek, niewolenia chłopów pańską wódką, kijami, a czasem stryczkiem. W powieści Radka Raka nic nie jest jednak do końca ani piękne, ani odrażające. Dwór szlachecki nie jest tu ostoją polskości, za to chłop – chamem zawsze zwany – nie zna długo innej racji, jak ta z surowej pańskiej ręki płynąca. Kościół w tym wszystkim nie pokrzepia, a głównie porządku pilnuje i przestrzegania spraw boskich w rytuałach określonych. Świat natury jest za to wybujały i fantazyjny. Kwiaty, zioła, dzikie pnącza wkradają się w ludzki życie, by zająć swoje miejsc ku ozdobie, przestrodze lub spętaniu. Podobnie zwierzęta, które raz służą pokornie, a raz zabić są skłonny. Aż w końcu przychodzi wiosna 1846, po roku ciężkim i głodowej zimie, gdy za sprawą intryg zaborczych, chłopi stanęli przeciw swym polskim panom. Zwodzeni bezkarnością i hojnym groszem, mordowali i plądrowali szlacheckie mienie. Zamysł fabularny „Baśni o wężowym sercu” jest taki, by los prostego chłopa – Jakóba Szeli, dzięki magicznym, czy to diabelskim sprawkom – zamienić z losem szlachcica Wiktoryna Bogusza. Powieść zaczyna się w starym porządku rzeczy. Po niej następują czarodziejskie przemiany, powieść podąża oniryczno-fantastyczną drogą, by w trzeciej części, dopełnić już w nowym porządku praw dziejowych. U Radka, to polski szlachcic w ciele chłopa skrzykuje wokół siebie rebeliantów, a prawy chłop Szela musi zapłacić za dawne pańskie grzechy. Ciekawy to zabieg, wyniesiony zapewne z zagadkowej historii życia prawdziwego Szeli. Trudno nie zachwycać się tą prozą. Tak bogatą, zaskakującą, świeżą, ale też po równi wstrząsająca jak i dowcipną. Wszystko jest tu tak samo dosadne, jak i nierealne. Świat jest raz zachwycająco pełny i zmysłowy, a raz boleśnie okrutny. W kobietach zaklęta jest niejednokrotnie czarodziejska moc, tak jak niewzruszona siła w niektórych męskich ciałach. Wiele tu opisów i scen zapadających na długo w pamięć – zarówno tych krwawych, czy wręcz rubasznych, jak i  tych z upojnych snów oraz marzeń. Dawno polska proza nie miała tej siły wyrazu, co w wydaniu Radka Raka (rocznik 1987). Już teraz wiem, że będę mu czytelniczo wierny chwaląc jego imię wszem i wobec.       

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×