„Don’t Shy Away” – Loma

Sub Pop, 20 listopada 2020

„Don’t Shy Away” – Loma

Zastanawiam się kiedy Sub Pop zaczął nagrywać pop? Powiedzmy, że The Shins było takim pójściem w stronę przyjemnego grania, ale patrząc na ostatnie lata, na pewno Washed Out jest takim przykładem popowego artysty. A teraz mogę do tego dopisać trio Loma, które zadebiutowało w 2018 roku (trochę na gruzach Shearwater), a ostatnio wydało drugi album „Don’t Shy Away”. Amerykańskie trio, z dziewczyną na wokalu, ma stylistycznie sporo wspólnego ze wspomnianym Washed Out. Tu też ważną rolę odgrywają instrumenty, które kreują nastrojowe tła i plamy dźwięków, choć w przypadku Washed Out były to głównie syntezatory, a tu dochodzą np. „dęciaki”. Kolejne skojarzenia kierują mnie ku Chairlift, m.in. poprzez podobieństwo wokalne do Caroline Polachek. Płyta wyłania się gdzieś z ciszy mroku. Utwór „Fix My Gaze” jest delikatny, nieśmiały i trochę nieokreślony. Dopiero singlowy „Ocotillo” stanowi właściwe otwarcie. Emily Cross śpiewa wciąż subtelnie, ale otacza ją więcej dźwięków i lekko zarysowany rytm. Ta muzyka momentami narasta, trochę jak w przypadku „Chameleons Day” Talk Talk, czy innych dojrzałych nagrań tego wyjątkowego zespołu. Kolejnym singlem jest „Half Silences” i wydaje mi się, że ma on większy „komercyjny” potencjał. To wciąż nie jest pop do nucenia, ale intrygująco miły do słuchania. Coś z ducha twórczości Kate Bush ma z kolei „Elliptical Days”. To podobny poziom popowego smaku i artyzmu. Mnie szczególnie przypadł do gustu „Given a Sign”. Jest w nim jakiś hipnotyczny magnetyzm. Te pogłosy, nakładające się partie wokalne… Moją uwagę przykuł także „Blue Rainbow”. Dużo tu pomysłów, a nastrój robi się momentami intrygująco niepokojący. To taki kawałek, który wybija słuchacza ze strefy komfortu. Krótki, instrumentalny „Jenny” wprowadza w ostatnią część płyty. Najpierw objawia się utwór tytułowy, a po nim prestiżowy „Homing” z racji współautorstwa Briana Eno. Obydwie kompozycje znów zanurzają nas w spokojnym, lekko nierealnym świecie, zapowiadając jednocześnie nadchodzącą ciszę. Sporo o tym jaki to był rok mówi nowa pozycja Lomy, skoro przewija się ona w niektórych płytowych podsumowaniach 2020.