„Wake Me Up Before You Fuck Me” – Świetliki

Karrot Komando, 5 kwietnia 2020

„Wake Me Up Before You Fuck Me” – Świetliki

Nie śledzę kariery Świetlików szczególnie uważnie i musiałem szybko doczytać, co się z nimi ostatnio działo. Poznałem ich lata temu, z kasety „Cacy Cacy Fleischmaschine” wydanej w 1996 roku. Podobała mi się też ich poprzednia płyta „Sromota”, która ukazała się w 2013 roku. Wydanie w kwietniu najnowszej – siódmej już pozycji – nie wywołało we mnie automatycznego zainteresowania, zwłaszcza, że jej dostępność była dość ograniczona. Ale też nie trzeba mnie było długo namawiać do zakupu „Wake Me Up Before You Fuck Me”. Marcin Świetlicki i Grzegorz Dyduch przygotowali materiał tradycyjnie niewesoły, wręcz ponury. Taka jest też okładka wydawnictwa – czarno-biała, ascetyczna, ze złowieszczą pętlą zwisającą z konaru drzewa. Grzegorz Dyduch przedstawia podstawowe informacje o realizacji płyty mówiąc o tym w ostatnim nagraniu nazwanym „Info track”. Ta artystyczna odrębność i niekomercyjność podoba się grupie. Świetliki nawet gdy sięgają po tekst Gałczyńskiego to jest to obrazoburcza „Ulica szarlatanów”. Muzyka zespołu przypomina mi klimat wczesnych płyt The Cure – „Seventeen Seconds” i „Faith”. Dźwięki smutne, lejące się, melancholijne, choć bynajmniej nie mazgajskie. Aranżacje są za to bardziej zdobne – wszak Świetliki to obecnie 6-osobowy skład, m.in. z wiolonczelą. Przeważają utwory stonowane i zagrane oszczędnie pod względem ekspresji. Marcin Świetlicki deklamuje swoje teksty lub je mruczy. Przeważnie są one dość zdystansowane emocjonalnie – co najwyżej brzmi w nich cień przestrogi przed światem. Czasem obywa się wręcz bez słów („Basssso Continuo”) lub wystarczy sam tytuł, jak w jedynym lekko humorystycznym kawałku „Dyndełe” nawiązującym do world-music. „Nie otwieraj nikomu” to z kolei bardziej motoryczna, nowofalowa kompozycja z tekstem „Nie otwieraj nikomu, bo ten który dzwoni to na pewno nie Jezus… to namolny świat tutaj dzwoni”. Niepokojąco i mocniej brzmi także utwór „Partery”, który przejmuje powtarzaną frazą „Na kolanach chłopcze”. Ta płyta wpływa na nastrój. Właściwie płynie spokojnie i niemal przyjemnie, ale wystarczy chwila skupienia i okazuje się, że nikt tu nie zamierza nas koić. Bo tu można nie być i mieć z tego przyjemność, albo napić się z umarłym, który siedzi na kolanach, lub można znaleźć się w miejscu gdzie listonosz nie ma dla nas żadnych wiadomości, a Cyganka nie chce nam powróżyć. Kto naiwnie (lub przez pomyłkę) spodziewałby się nawiązania tą płytą do pogodnego utworu duetu Wham! „Wake Me Up Before You Go-Go”, ten nie ma tu czego szukać.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×