„Spare Ribs” – Sleaford Mods

Rough Trade, 15 stycznia 2021

„Spare Ribs” – Sleaford Mods

Poznałem „Angoli” ze Sleaford Mods dopiero w tamtym roku, ale dzięki ich dwupłytowej składance było to od razu wystarczająco głębokie wejście w świat Williamsona i Fearna. Ich mieszanka hip-hopowych podkładów do punkowego wokalu i takiż tekstów zaskoczyła mnie świeżością i siłą wyrazu. „Spare Ribs” to już szósty regularny album duetu i trzeci materiał nagrany dla szacownego Rough Trade. Znając ich niewyparzone spojrzenie na świat, mogłem spodziewać się jak bardzo nie spodoba im się rzeczywistość „covidowa” zmieszana z postępującym Brexitem. Poziom frustracji artystów jest powszechnie duży, a co dopiero u takiego narwańca jak Jason Williamson. Wydana na samym początku nowego roku płyta „Spare Ribs” na pewno zapisze się w historii zespołu. Serwuje co najmniej kilka nowych pomysłów, które wypadają co najmniej obiecująco. Po śmiesznym intro, wchodzi rewelacyjnie brzmiący bas utworu „Shortcummings”. Przypomina mi się od razu oszczędny, ale ujmujący styl Public Image Ltd. z płyty „Flowers sof Romance”. Za to w warstwie tekstowej Jason Williamson jest tu dosadny i publicystyczny jak nasz Kazimierz Staszewski, biorąc na żer doradcę obecnego premiera Wielkiej Brytanii. Znane z drugiego singla „Nudge it” z gościnnym, punkowym wokalem Amy Tylor, to jeszcze głębsze wejście w śpiewną manierę Rottena. Za to rytm trzyma się tu prostego i niewzruszonego szkieletu. Więcej ozdobników aranżacyjnych można usłyszeć choćby w kolejnym kawałku – „Elocution”. „Out There” wraca do prostego mechanicznego podkładu, a tekstowo dotyka wszechobecnej traumy epidemicznej. Pogodnie zaczyna się „Glimpses”, ale powtarzanie tego tytułu między zwrotkami przestaje w pewnym momencie bawić. Pierwszy udostępniony na singlu numer „Mork in Mindy” zawiera ożywczy, soulowy wokal niejakiej Billy Nomates. Obydwie kobiece wstawki na tej płycie pokazują, że „Panie” to dobry pomysł na rozszerzenie formuły muzycznej duetu. Tytułowy „Spare Ribs” ma w sobie coś z ducha techno, a przynajmniej z niektórych propozycji Prodigy. Ciekawe, elektroniczne nuty (niemal w klubowym stylu) słychać w przedostatnim „I Don’t Rate You”. Duet zbliża się w nim do chwytliwego electro-popu, gdyby nie niezmiennie wyzywający wokal Williamsona. Płytę zamyka bardzo osobisty „Fishcakes”, będący pokłosiem osobistych problemów zdrowotnych wokalisty. Sleaford Mods zrobili zatem swoje. Nie zawiedli fanów, zaciekawili krytyków, utrzymali uwagę tych, którzy tak jak ja, dopiero co ich poznali. Jakoś mi lżej, gdy słucham takich płyt i czuję, że wszystko się jednak jakoś kręci i nie wszyscy przyjmują do wiadomości kierunek zachodzących zmian.