The Smashing Pumpkins i Jessie Ware to być może ostatnie już przykłady premier z płyt, które ukazały się w 2020 roku i dotarły do mnie z opóźnieniem. Oczywiście zespół Billie Corgana to kawał historii. W 1992 roku miałem na liście ich kawałek „I Am One” z pierwszej płyty „Gish”. A potem z niemal każdej kolejnej płyty mieli swoje przeboje. Jessie Ware zwróciła moja uwagę za sprawą swojego debiutu, ale kolejne dwie płyty odpuściłem i dopiero teraz wraca z utworem tytułowym z czwartej płyty. Kali Uchis ze swoim pierwszym w historii nagraniem na mojej liście, wskoczyła na miejsce pierwsze. To naprawdę urokliwe nagranie. Przebiło się przez te osłuchane już nieco pozostałe kawałki z pierwszej dziesiątki. Wciąż mało nagrań z płyt wydanych w tym roku, ale niewątpliwie wciąż przesuwane są różne premiery na czas, gdy da się je poprzeć koncertami. Jeszcze rok temu odbywały się ostatnie występy na żywo przed ogłoszeniem w Polsce epidemii. Pozmieniało się nagle więcej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Zobaczymy co będzie dalej, bo przecież wszyscy uczą się funkcjonować w tych nowych, trudnych czasach. Nie sposób tego przeczekać, bo przecież szkoda życia.