„Ciekawe czasy” – Naoise Dolan

Prószyński i S-ka, 2021

„Ciekawe czasy” – Naoise Dolan

Mam więcej pozaliterackich refleksji po przeczytaniu tej książki, niż literackich. Po pierwsze z okładki biło we mnie wiele „ochów” i „achów”, na które się złapałem i uważam, że to nie fair. Po drugie to kolejna książka, w której osią akcji jest homoseksualny związek bohatera (tu akurat bohaterki), co byłoby może wyjątkowe, gdyby było ciekawe. Po trzecie, wydaje się, że siłą tej powieści jest fakt, że napisała ją Irlandka, której poglądy znacząco odbiegają od dawno już obalonego stereotypu kulturowego. Tymczasem „Ciekawe czasy” przede wszystkim nie poruszają, nie przywiązują i nie wywołują pozytywnych emocji. Bohaterka – 23-letnia Ava z Dublina przyjeżdża do pracy w Hongkongu, gdzie dostała posadę nauczycielki angielskiego dla małych, miejscowych dzieci. Wynajmuje mieszkanie przez Airbnb, które jednak szybko zamienia na eleganckie lokum, poznanego na miejscu, młodego bankiera z Londynu (Juliana). Ich relacja jest praktyczna, co z czasem oznacza również uprawianie seksu. W przypadku Avy pojawiają się też pewnego typu oczekiwania uczuciowe. Gdy po jakimś czasie Julian musi wyjechać na dłużej do Londynu, w życiu Avy pojawia się miejscowa prawniczka – Edith. Jest osobą elegancką, zasadniczą i imponuje bohaterce na nieco podobnych zasadach jak Julian. Ale relacja pomiędzy kobietami nabiera innego charakteru. Pojawia się prawdziwa intymność, a wraz z nią także uczucia. Ava nie zdradza Julianowi, że pod jego nieobecność związała się z kobietą, a Edith nie mówi, że z współlokatorem – Julianem uprawiała seks. To jest jej gra, która wiadomo, że nie może trwać wiecznie.

Trudno jednak dopingować bohaterce zarówno w jednym jak i w drugim związku. Pomimo jej niewątpliwego poczucia humoru, jawi się jako osoba lubiąca przede wszystkim wygodne rozwiązania. Trudno się z nią solidaryzować, choć oczywiście jej życie w Hongkongu nie należy do łatwych (nie ma przyjaciół, jest z dala od rodziny, ma mało ambitną i kiepsko płatną pracę, Julian i Edith to dla niej wyższa półka, więc cały czas musi się starać). Ale kompleksy Avy nie przekonują, bo zbyt często przykrywa je konfrontacyjnym zachowaniem. W tej powieści niewiele się też dzieje. Sporo miejsca zajmuje w niej np. opis nauki angielskiego, wizyt i menu w różnych lokalach, uwag natury politycznej oraz wysłanych (a częściej niewysłanych) wiadomości do jej partnerów. Ta powieść nie jest dramatyczna, zabawna, ani zmysłowa. Było mi niestety obojętne, czy Ava zostanie z Julianem, z Edith, czy też sama. Ta powieść nie podnieca, nie bulwersuje swobodą obyczajową, ani poglądami. Konsultowałem tę opinię z Żoną, której przeczytałem całą tę książkę na głos – była podobnego zdania. Mam wrażenie, że to kolejny przykład odrobienia w kulturze zaległej pracy z homoseksualizmu, ale niewiele więcej.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×