To zawsze budujące, gdy dziewczyny urodzone w latach 90. zasłuchują się w Ninie Simone, Billy Holliday i Arethcie Franklin. Oczywiście można powiedzieć, że Celeste dorastała słuchając Amy Winehouse, Adele i Destiny’s Child. Nie zmienia to jednak faktu, że Celeste Waite od kilku lat nagrywa muzykę stylową, czerpiącą z dorobku największych dam jazzu, a jednocześnie posiada popowy zmysł do dobrych piosenek. Zanim wydała swój debiutancki album, wypuszczała ciekawe single, z których większość znalazła się na wersji deluxe „Not Your Muse”. Począwszy od „Both Sides of the Moon” i „Lately” z 2018 roku, przez „Father’s Son” i „Strange” z 2019 po ubiegłoroczne „Love Is Back”, „A Little Love”, „It’s Alright” oraz przełomowe „Hear My Voice”, które znalazło się na filmie „Proces Siódemki z Chicago” i wyróżnione nagrodą „Stop This Flame”. Te piosenki rozpięte są na dość szerokiej skali. Zasadniczo myślę o nich jednak jako o takich, które spodobałyby się moim rodzicom. Od nagrań ze złotej epoki amerykańskiego wokalnego jazzu, przez energiczny soul i R’n’B, współczesny power-pop, po spokojne ballady. To urozmaicenie stylistyczne jest dużym atutem płyty. Pewnie znudziłbym się, gdybym miał wyłącznie słuchać nawet tak uroczych numerów jak powiedzmy „Some Goodbyes Come With Hellos”, gdzie poza głosem Celeste rozbrzmiewa tylko gitara Jamie Hartman’a.
W tym względzie od razu zaznaczę, że dołożone do wersji deluxe nagrania nieco rozbrajają potencjał tej płyty, bo pozwalają na dominację spokojnych, nastrojowych kawałków (choć świetnie wypada tu np. nagrana z Tobiasem Jesso Jr. utrzymana w duchu Franka Sinatry piosenka „Unseen”). Mnie podobają się przede wszystkim te pełne żywych dźwięków numery jak „Tonight Tonight”, „Love Is Back”, czy „Stop This Flame” w których tyle się dzieje. Słychać bas, wibrafon, organy, gitary, smyczki, perkusję. Jest power, a głos Celeste świetnie nad nim panuje. Oczywiście te smutne, liryczne piosenki też mają swój urok, działają na uczucia, kreują nastrój, ale czy pozwoliłyby się Celeste przebić do szerokiej publiczności – nie wiem? Ja na pewno szukałem na tej płycie życia i sporo czasu zwlekałem z decyzją o zakupie „Not Your Muse”, pomimo wielu zachęt. Może, gdyby nie promocja, wciąż bym zwlekał? Z tych dwudziestu jeden nagrań, trwających prawie 80 minut, dałoby się z łatwością ułożyć dwie różne płyty. Jedną tętniąca rytmem i energią wywiedzioną z lat 70 i drugą liryczną, ciepłą i elegancką niczym lata 50. Oczywiście z takim głosem jaki ma Celeste nie trudno oczarować słuchacza bez względu na jego gust stylistyczny. A, że artystka ma pomysł na siebie, to można być absolutnie spokojnym o jej dalszą karierę.