„Ostatni Komers” – reż. Dawid Nickel

Polska, 18 czerwca 2021

„Ostatni Komers” – reż. Dawid Nickel

Nie trzeba mieć nastoletnich dzieci, by wiedzieć, że młodzież jest teraz jakaś inna. Mój syn twierdzi, że jego pokolenie jest jeszcze normalne, ale Ci nieco młodsi to już „patusy”. Chodzi o dawnych gimnazjalistów, których poczucie przyspieszonej dojrzałości próbuje osłabić ostatnia reforma systemu edukacji. Film „Ostatni Komers” pokazuje pożegnanie z gimnazjum ostatniego rocznika. Rok szkolny dobiega końca, przed rocznikiem jeszcze tylko tytułowa zabawa na zamknięcie gimnazjum. W miejscowości takiej trochę, jak moja, gdzie są blokowiska, kościół, domki jednorodzinne, orlik, otwarty basen i jakieś kluby – młodzież spędza czas pomiędzy szkołą, siłownią, basenem, boiskiem i dyskoteką. Jedynym elementem, który z woli twórców filmu odróżnia ten świat od realiów, to muzyka techno zamiast disco-polo czy polskiego hip-hopu. Dzieciaki palą papierosy, choć chętniej marihuanę, piją alkohol i myślą o seksie – no może nie tylko myślą. Właśnie ta ostatnia sfera jest w tym filmie najważniejsza. Dziewczyny są śmielsze i bardziej wyzwolone. Nazywają rzeczy po imieniu. Chłopcy raczej wykrztuszą w kluczowym momencie „lubię cię”, albo prześlą swoje wyznania na facebooka i wstydzą się je głośno powtórzyć. To dziewczyna mówi do chłopaka „zdejmij koszulkę”, „no zrób coś”. Gdy jeden z bohaterów (drugoroczniak) zostaje przyłapany przez sąsiadkę (dojrzałą już kobietę) na podglądaniu, to niczym w „Krótkim filmie o miłości” u Kieślowskiego zostaje zaproszony przez nią do domu i to ona określi warunki ich relacji. Choć chłopak ma wygoloną głowę, tatuaże i wyrobioną muskulaturę, przy kobiecie jest tylko chłopcem. Lubi taniec – jak sam mówi „szybki”.

Głównych bohaterów czeka generalnie fala rozczarowań. Zawodów, odrzucenia, problemów. W tle widzimy (albo poznajemy) przyczyny takiego stanu rzeczy – rozbite rodziny. Ojcowie lub matki wyjeżdżają za granicę do pracy i już nie wracają. Nastolatkowie sami zatem próbują być dorośli, skoro ich rodzice nie stanęli na wysokości zadania. „Ostatni komers” nie jest filmem „ostrym”. Trailer zapowiada mocne kino, bez kompromisów, wręcz wulgarne. W istocie bohaterowie budzą współczucie, są słabi, pogubieni. Postacie są wiarygodnie zagrane (m.in. przez Sandrę Drzymalską znaną z serialu „Sexify”). Twórcom udało się pokazać tych nastolatków w przekonujący sposób. Z mieszaniną pewności siebie, nadmiernej seksualności, ale też stresu wywołanego małą ilością lajków, czy tym, że ktoś nie odebrał telefonu. Nie wiem, jak rówieśnicy bohaterów odbierają ten film? Mnie on wydaje się trafiony i warty zobaczenia – zwłaszcza przez tych, którzy mają wiele do powiedzenia na temat współczesnych nastolatków.