Na pewno nie ma drugiej takiej wytwórni, jak 4AD. To ona towarzyszyła nam w latach 80. oferując ponure, desperackie i romantyczne tło dla zmagań z rzeczywistością ostatniej dekady PRL. To także wykonawcy z tej wytwórni powiedli nas w kierunku gitarowego odrodzenia muzyki na początku lat 90. W kolejnych latach zawsze niezawodnie trzymała rękę na pulsie muzycznych trendów i tak jest już od ponad 40 lat. Dwupłytowy album „Bills & Aches & Blues” jest wydawnictwem jubileuszowym. Dotychczas 4AD wydawała składanki prezentujące swoich czołowych, lub nowych wykonawców. Wielu pamięta na pewno wydany w Polsce album „Lonely Is an Eyesore” zawierający niepublikowane nagrania gwiazd wytwórni z lat 80. W latach 90. wyszła składanka „Facing the Wrong Way”, ukazująca nowe twarze w stajni Ivo Watts-Russel’a. Kolejna dekada to dwie znaczące wybory najważniejszych nagrań i wykonawców „1980 Forward” i „Sleep With 4AD”. Na tym tle nowe wydawnictwo jest wyjątkowe, ponieważ obecni reprezentanci wytwórni nagrali na nie wybrane przez siebie kawałki z całego historycznego katalogu 4AD. Nawet dla mnie zestaw wykonawców jest stosunkowo mało znany. Na osiemnastu artystów, mam płyty zaledwie siedmiu. Za to 15 na 18 umieszczonych tu nagrań mam na swojej półce w oryginalnym wykonaniu. Patrząc na listę artystów największą gwiazdą jest tu The Breeders – zespół debiutujący płytowo w 1990 roku, który tu wziął na warsztat spokojny utwór His Name Is Alive z ich najważniejszej płyty „Mouth by Mouth” (1993). Z kolei nagrania grupy Kim Deal opracowali niezwykle ważni obecnie artyści – odkrycie ub. roku Big Thief, lider Deerhunter i Atlas Sound – Bradford Cox oraz ekscentryczni tUNE-yARDS. Ci ostatni zrobili świetną robotę wykonując jeden z największych hitów w całej historii 4AD – „Cannonball”.
Po dwa nagrania Pixies, Grimes i Deerhunter znalazły się też na tym wydawnictwie. Wykonane przez debiutującą artystkę pochodzącą z Zimbabwe (obecnie mieszka w Australii) – Tkay Maidza sztandarowy utwór „Where Is My Mind?” Pixies to chyba najlepsza wizytówka całej płyty. Klasyczny „Gigantic” w ambientowej wersji Bing & Ruth jest zwyczajnie nie do poznania. W przypadku nagrań Grimes – Spencer bardzo wdzięcznie i w duchu oryginału wykonuje „Genesis”, z kolei „Oblivion” wykonane przez głośnych tegorocznych debiutantów – Dry Cleaning jest chłodne i mechaniczne i najbardziej przypomina wczesne lata wytwórni. Ładnie wypada ubiegłoroczny kawałek Deerhuntera w opracowaniu Helado Negro. Przyjemnie prezentuje się też przeróbka Deerhunter’a przygotowana przez Aldous Harding. Sam Bradford Cox podszedł do The Breeders zdecydowanie awangardowo. Trudno mówić o wielkich przebojach w przypadku 4AD, ale niewątpliwie znanym nagraniem jest „Song To The Siren” Tima Buckleya znane z pierwszej płyty This Mortal Coil. Sohn wykonuje ten utwór z poszanowaniem oryginału, ale też ciekawą autorską nutą. Swego rodzaju przebojem był też „The Moon Is Blue” Colourbox. Tu bardzo trafnie odczytuje ten kawałek Future Islands – to zresztą zespół jakby stworzony do tej interpretacji. Bardzo udane i zaskakujące jest wykonanie kawałka The Birthday Party „Junkyard” przez dziewczyny z U.S. Girls. Zero ducha Nicka Cave’a, ale jaka fajna piosenka! Z poszanowaniem dla uroczego oryginału podchodzi Ex:Re do „Misery Is a Butterfly” Blonde Redhead. Są na tej płycie też odniesienia do shoegazowych czasów (Lush, Air Miami). Bardziej podoba mi się oniryczne wykonanie Norweżki Jenny Hval – bliskie nastrojowi ścieżki do „Miasteczka Twin Peaks”. Patrząc na całość oczywiście jest pewien niedosyt. Chciałoby się więcej i więcej. Nie wszystkie wybory nagrań elektryzują. Brakuje też kilku ważnych artystów z obecnego katalogu, czy choćby jednego specjalnego ukłonu ze strony dawnych gwiazd nagrywających wszak nadal, tylko dla innych wytwórni. Ale i tak jest dobrze i nie wyobrażam sobie odpuszczenia tego wydawnictwa. Na pewno dobrze oddaje ono obecnego ducha 4AD i jest cenną pamiątka dla każdego fana tej wytwórni.