„Satellite” – Bass Astral x Igo

Iglo Records/Mystic, 27 sierpnia 2021

„Satellite” – Bass Astral x Igo

Bass Astral x Igo to zawsze był zespół koncertowy. Tak go poznałem i jakoś na płytach nie mogłem znaleźć tego, co słyszałem na żywo. Pierwsza płyta była średnia, druga dobra, ale czegoś jej jednak brakowało. „Satellite” miało ukazać się wiosną 2020 roku, ale z powodu pandemii premiera została przełożona najpierw na jesień, a potem jeszcze kilka razy. Zespół na występach w ramach „Męskiego Grania” prezentował już pierwsze efekty swoje pracy i  brzmiało to co najmniej obiecująco. „It’s Dark”, „Bikini”, „Planets”, „Dancing in the Dark” – te nowe nagrania pokazywały rozmach aranżacyjny, wykorzystywały walory wokalne Igora Walaszka i miały w sobie potencjał na przebój. Tegoroczne prezentacje koncertowe w formacie wzbogaconym o trzon Ensemble pokazały też nowe elementy zespołu – w stylu soul i r’n’b. Niestety patrząc na sceniczne interakcje Kuby i Igora widać było, że coś się w tych relacjach zmieniło. Dziś już wiadomo, że na tyle dużo, że zespół kończy swoją działalność, a trasa koncertowa promująca trzecią płytę będzie ostatnią w karierze grupy. Kuba nagrał już zresztą album pod szyldem Bass Astral bez Igo, więc temat świeży nie jest. A szkoda, bo „Satellite” to najlepsza płyta w karierze, która pierwszy raz spełnia oczekiwania pokładane w zespole znanym ze sceny. Ten album to absolutnie eksportowe dzieło. Świetnie wyprodukowane, zawodowo zaśpiewane, bogate w pomysły, chwytające motywami i poruszające rytmami.

Najwięcej nowego pod względem stylistycznym dzieje się od drugiego w zestawie „Crush” do czwartego „Know Me Better”. To tu pojawiają się m.in. kobiece chórki i wycieczki w jakieś amerykańskie klimaty z lat 80. W tej części wybrzmiewa też najnowszy, tytułowy singiel „Satellite”, który akurat najmniej mnie przekonuje ze wszystkich nagrań wybranych do promocji płyty. Album wchodzi na bardziej oczekiwane ścieżki wraz z kawałkiem „It’s Dark”. Zmysłowa, a zarazem taneczna elektronika, ciekawe pogłosy, soczysty bas. To zarazem wstęp do bliskiego orkiestrowym pomysłom Woodkida utworu „Planets”. W „Man I Was” nieoczekiwanie odzywa się gitara, która długo prowadzi główny temat. Potem dochodzą klawisze i trąbka. Głos Igora rozgrywa się gdzieś w tle, a całość nabiera nierealnego klimatu. „Bikini” to mój faworyt na całej płycie. Jest w nim i rozmach i ujmujące motywy melodyczne, jest też pierwiastek transowo-taneczny w końcówce, który tak świetnie sprawdzał się w wydaniach koncertowych. Czarne, soulowe klimaty dominują w „Celebration” i absolutnie nie mogę powiedzieć, że coś tu nie gra i że takie granie to nie polska bajka. Finałowa „Etna” to bardzo klimatyczny numer, raczej nostalgiczny i dobrze oddający uczucia towarzyszące żegnaniu się z płytą, zespołem i scenicznym zjawiskiem. Niby odzywa się tu funkująca gitara, ale w całość wplecione jest nawiązanie do „Mezzanine” Massive Attack, a potem jest trochę szybszego rytmu i jakby pożegnalne echo jakiejś kosmicznej energii, która przez lata napędzała zespół. Praca nad „Satellite” trwała dwa lata. To był dobrze wykorzystany czas. Kto zarazem przegapił historię pod tytułem Bass Astral x Igo powinien koniecznie nadrobić teraz to niedopatrzenie.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×