Jeden znajomy, z którym gadamy czasem o muzyce, powiedział mi jakiś czas temu, że Zdechły Osa jest świetny. Spytałem dzieci, czy kojarzą – kojarzyły. Syn puścił mi „Patolove” na YouTube, a córka poinformowała, że inny mój znajomy kupił już nawet tę płytę. Ja w polskim hip-hopie słabo siedzę, więc nie czułem się zawstydzony swoim zapóźnieniem. No ale po przesłuchaniu „Sprzedałem dupe” poczułem, że źle by się stało, gdyby ktoś mi nie powiedział o tym wrocławskim raperze. Przede wszystkim to nie do końca jest hip-hop. Dużo tu elektroniki, a i gitary się pojawiają. Pomyślałem nawet, że Zdechły Osa ma w sobie coś z Die Antwoord – to łączenie tanecznych podkładów, z nawijkami i niewybrednymi tekstami. Ale generalnie płyta – wydana o dziwo dla Warnera – przynosi sporo pomysłów i na pewno nie jest jednolita stylistycznie. Po niewątpliwie hip-hopowym początku z dużą dawką słów ulicznych, jakby artysta chciał od razu zamknąć usta krytykom, że sprzedał swoją niezależność, wchodzi nakręcający klawisz („Gta Wrocław”), jakim nie gardzi od dawna warszawski PRO8L3M. Singlowy „ADHDLGBTWHDP” ma blisko do Ministry, momentami nawet wokalnie. „Zakochałem się w Twojej matce” mógłby wykonać WaluśKraksaKryzys. „Patolove” to prawie „new romantic”, gdyby nie mało romantyczne zwroty. Zdecydowanie klubowe jest „My Eyes Gone Crazy”. Szacunek dla punk-rocka słychać w „Spytaj policjanta” i „New Age Punk”. Swoją drogą to ciekawe, że hip-hopowcy rzadko powołują się na punk, podczas gdy punkowcy czują powinowactwo z hip-hopem. No ale Zdechły Osa gra na gitarze, a jego ojciec – jak sam tłumaczy – był perkusistą. Podkłady zdecydowanie wyrastają ponad co słychać na krajowej scenie. Za większość odpowiada Aetherboy1, ale inni też zdecydowanie dają radę.
No ale najciekawsze jest to, o czym i jak rapuje Zdechły Osa. Słowa wylewają się z niego lekko, choć nie zawsze super wyraźnie. Używa swobodnie słów, jakich ja nie używam w ogóle. Nie jest językowo błyskotliwy, ale nie drażni płaską manierą. Przechwałek tu mało (pomijając może „Na wstępie”), pogardy też niewiele – nawet w stosunku do policji, bo gdy pada uwaga, że tak jak my policjant nie ma kasy, to jednak jest to jakiś pomost a nie tylko tradycyjne HWDP. A przy okazji jest trochę bezpośrednich uwag bez przymilania się do słuchaczy hip-hopu. Za wyjątkiem „Rest In Shit 2” właściwie nie ma tu sygnałów do depresji. Autor nawet daje sygnał, że nie zamierza się wieszać („Stray Dogs”), choć potem deklaruje, że na 23 urodziny chciałby dostać kulkę w łeb („Rave skate”). Pewnie chodzi jednak o chwałę amerykańskich gangsta-raperów, a nie o niechęć do życia. Mnie najbardziej przekonują stwierdzenia i obrazki jak w „Patolove”, gdzie jest i rozbrajające „jesteś taka ładna ostatnio” i docenienie tego, że ona bez żenady „sika pod komisariatem, albo w rynku na chodniku”. Fajne i proste jest też wyznanie z „Zakochałem się w Twojej matce”, gdzie wypływa przede wszystkim obawa o stratę brata-ziomka. Te dwa kawałki to jak dla mnie punkt kulminacyjny „Sprzedałem dupe”. Mało jest na tej płycie o przyswajaniu substancji i alku. Są ukłony lokalne („West Coast”, „Gta Wrocław”, „Razem w getcie”). Jest też trochę jednak seksizmu („Syreny”). Ta płyta jest długa i naładowana pomysłami. Może aż nadto. Ale mnie to nie przeszkadza. Usłyszałem tu jednak jakiś nowy głos, który przebija się spomiędzy tych wszystkich „jeb…” i „pier…”, „kur…” i „dziwek”, „piz…” i „chu…”. I pewnie tak jak w muzyce alternatywnej ten rok zapamiętam z „Ataku” WalusiaKraksyKryzysu, tak hip-hop zyska dla mnie właśnie Zdechłego Osę.