Serial „Znaki” wciągnął mnie dość szybko. Jego zagadki były na tyle atrakcyjne, by chcieć poznać ich rozwiązanie. I nawet jeśli te rozwiązania nie zawsze przekonywały, to trudno odmówić twórcom odwagi w przekraczaniu pewnych kryminalnych konwencji. Momentami można wręcz uznać, że nad „Znakami” unosi się duch „Miasteczka Twin Peaks”. Niewątpliwie przekonująca jest też sceneria Gór Stołowych i bogata galeria postaci, wypełniających ten serial. O ile „Sezon 1” z 2018 roku skupiał się na dość klasycznych wątkach: morderstwa młodych kobiet, nowego komisarza policji, który obejmuje posadę po problemach alkoholowych, oraz podejrzanego biznesu – wspierany przez burmistrza inwestor, który nie bacząc na bolesne ślady historii chce odmienić miasteczko; tak „Sezon 2” oprócz lokalnych wyborów o fotel burmistrza, podejmuje wątek tajnej nazistowskiej broni z czasów II wojny światowej, a nawet dziwnego pola energii, niczym z serialu „Dark”. Liczba ofiar i dramatów rośnie. Można odnieść wrażenie, że serialowe „Sowie Doły” to miejsce przeklęte, lub opanowane przez demona zwanego w tych stronach „Liczyrzepą”, który rozprawia się z ludźmi ciekawskimi. Komisarz Trela załatwia osobiste porachunki z porywaczem jego córki – Niny. Ta po przeżytych traumach wspiera ojca na każdym kroku. W sprawach służbowych największe wsparcie nowemu szefowi policji niesie młoda, ambitna pani aspirant – Ada, u której Trela z córką wynajmują pokoje. Ada ma za sobą zdradę męża, który teraz kandyduje na burmistrza ze wsparciem podejrzanych przyjezdnych. Niepokoi ją też zaginięcie kolegi z pracy, a gdy okazuje się jaki był jego udział w zbrodniach z pierwszego sezonu, pojawiają się wątpliwości dotyczące okoliczności jego „zaginięcia”.
Wątek tajnej hitlerowskiej broni z napędem magnetycznym wiąże się m.in. z wydarzeniami sprzed kilku lat, w których swój udział ma związana blisko z miejscowym proboszczem studentka z Wrocławia i jej wykładowca. Dotarcie do świadków, którzy poznali wojenne tajemnice oraz do planów broni, przerywa im tragiczny wypadek – kolejny w Sowich Dołach. Przy temacie tajnej broni pojawia się oryginalna sugestia, łącząca nazistowskie statki powietrzne z UFO i aferą z Roswell – wszak Amerykanie po wojnie nawiązali współpracę z naukowcami pracującymi dla Trzeciej Rzeszy. Można byłoby ten serial oprzeć wyłącznie na przyziemnych dramatach i ludzkich tajemnicach. Twórcy postanowili jednak dołożyć sensacyjne wątki jakie towarzyszą okolicom Sudetów od lat. Włączyć do kryminału zagadki II wojny światowej i tajemne okultystyczne znaki. „Miasteczko Twin Peaks” też miało swoje drugie dno. W „Znakach” mamy podobnie jak w serialu Lyncha szkolną młodzież i jej nastoletnie emocje, postacie komediowe jak i te otoczone mistyczną aurą. Jest nawet odpowiednik „Pieńkowej Damy”. Wiele wskazuje na kontynuację historii z Sowich Dołów (sowa – kolejny trop wiodący do „Twin Peaks”), choć finałowy odcinek zafundował widzom trudne do przejścia spiętrzenie zdarzeń i ofiar. Z pewnością nie będzie łatwo o postawienie kolejnego kroku. Niemniej sam chętnie na niego poczekam.