„Kate” – reż. Cedric Nicolas-Troyan

USA, 10 września 2021

„Kate” – reż. Cedric Nicolas-Troyan

Nie bardzo wiem po co robi się takie filmy jak „Kate”. Wiem, że „kino akcji” jest popularne i ma rzesze miłośników, ale pewnie zwłaszcza oni mają dość bohaterów, którzy rozwalają dziesiątki „złych” typów, jacy od dekad niezmiennie dają się załatwiać niczym ostatnie głupki. Niby są zawodowcami, ale w konfrontacji z taką super-agentką wypadają niczym Zbójcerze w komiksie o Kajku i Kokoszu. Twórcy tego typu kina (sam przeciw wszystkim) szukają jakiegoś oryginalnego zaczepienia. W tym przypadku bohaterka zostaje otruta Polonem 204 i ma ledwie dobę życia na dokończenie służbowych spraw. W sumie, co można zrobić ze swoim życiem przez ostatnie 24 godziny? Tu nie mamy zresztą żadnych dylematów. Tytułowa Kate chce wypełnić zlecenie i zemścić się na tym kto ją otruł. By dotrzeć do źródła, musi zbliżyć się do nastolatki, której ojca wcześniej zastrzeliła. I akurat relacja między główną bohaterką a niejaką Ani wydaje się być najciekawszym elementem tego filmu. Ciekawa jest też sceneria – Tokio i Bangkok wyglądają niczym efektowne miasto przyszłości. No ale podstawą są kolejne pojedynki Kate z użyciem broni palne, ostrej, zadawanych ciosów i wszelkich innych narzędzi, jakie się jej w ferworze walki nawiną pod rękę. Jak na osobę faszerującą się co chwila środkami podtrzymującymi „płonące” od napromieniowania ciało, radzi sobie niczym terminator. Ktoś słusznie zauważył, że ma w sobie determinację Ripley z cyklu o „Obcym”. W tym wszystkim jest jeszcze miejsce na postać Varricka, który Kate niejako stworzył. Tylko co robi Woody Harrelson w takim filmie? Naprawdę jego udział w młodzieżowym cyklu „Igrzyska śmierci” miał więcej sensu. Tu był dla mnie istotnym wabikiem i potencjalnym gwarantem jakości filmu, której jednak nie znalazłem. To znaczy – wszystko odbywa się zgodnie z konwencją. Są atrakcyjne pościgi i sceny walki. Są jakieś zwroty akcji i robiąca wrażenie scenografia. Jest dobrze dobrana aktorka do głównej roli (Mary Elizabeth Winstead). Tyle, że ten film przeżywa się dokładnie tyle minut ile trwa i ani chwili dłużej. 

    

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×