„Hiacynt” – reż. Piotr Domalewski

Polska, 18 sierpnia 2021

„Hiacynt” – reż. Piotr Domalewski

Różnie można oceniać aktualne zainteresowanie filmowców tematyką LGBT. Jedni powiedzą, że to moda, inni, że podjęcie ważnych kwestii społecznych, które są przedmiotem kampanii wyborczych i ulicznych manifestacji. „Hiacynt” Piotra Domalewskiego (znanego z „Cichej nocy” i „Jak najdalej stąd”) to kolejny przykład kina społecznego w karierze tego reżysera, które jednak tym razem osadzone zostaje w PRL’owskiej przeszłości i przybiera charakter kryminału. W latach 1985-1987 Milicja Obywatelska i Służba Bezpieczeństwa przeprowadziły akcję inwigilacji, szantażu i fizycznego nacisku na środowiska homoseksualne w Polsce. Objęła ona  ok. 11 tysięcy osób. Domalewski swoim bohaterem przewrotnie czyni młodego milicjanta Roberta, wychowanego w domu z tradycjami pracy w organach (jego ojciec jest wysoko postawionym oficerem MO), związanego uczuciowo z pracownicą milicyjnego archiwum. Robert właśnie dostał się do szkoły oficerskiej, a póki co ma rozwiązać „pilnie” sprawę pewnego zabójstwa, dokonanego na dość prominentnej osobie. Wraz z kolegą pozbawionym jego uroku, za to dobrze czującym się w swojej robocie, trafia szybko na homoseksualny motyw sprawy. Podczas milicyjnej akcji przeprowadzonej w znanym dla tego środowiska miejscu schadzek, nawiązuje znajomość ze studentem (Arkiem), który zostaje jego nieświadomym kontaktem, a z czasem też kimś więcej. Śledztwo posuwa się dość szybko do przodu i właściwie pierwsze podejrzenia okazują się wystarczające dla zamknięcia sprawy. Robertowi wydaje się to jednak zbyt pochopne i – pomimo „dobrych rad” ojca – postanawia na własną rękę zgłębić temat.

Domalewski obsadzając w głównej roli Tomasza Ziętka mógł stworzyć wiarygodną sylwetkę osoby ideowej, która potrafi się zaangażować. Gdy w pewnym momencie jego bohater przechodzi załamanie czując, że wszystkich oszukał, jego matka mówi: „za wyjątkiem siebie” i to wydaje się być kluczowe w przypadku Roberta. Trudno może uwierzyć, że ktoś w drugiej połowie lat 80 mógł być „porządnym ideowcem” w Milicji. Ale jeśli widz uwierzy w tę postać, cała reszta też zagra. Sceneria filmu jest jednoznacznie ponura, a aparat bezpieczeństwa działa jak w państwie totalitarnym. Homoseksualiści nie bywają w modnych lokalach, tylko kryją gdzieś po miejskich szaletach i spotykają we własnych domach. Przesłuchania na posterunku są brutalne fizycznie i werbalnie. Temat homoseksualizmu jest mocnym tabu i służbom łatwo o stosowanie nacisku wobec przedstawicieli tego środowiska. Padają tu kilka razy słowa, które mają stanowić pomost z obecnymi czasami, ale nie da się ukryć, że trudno dziś już mówić o jakimś społecznym tabu. „Hiacynt” dobrze pokazuje pewien mało znany wycinek naszej przeszłości i nieprzypadkowo nadaje mu współczesny kontekst. To udany zabieg, przy okazji dobrze ubrany w kryminał rodem z PRL. Podobają mi się kreacje aktorskie – zarówno te główne, jak i epizodyczne. Kupuję to, tym bardziej, że dorastając w latach 80, totalnie nie byłem świadom ani istnienia takich środowisk, ani akcji w nie wymierzonych. To odsłonięcie prawdy, znanej dotąd głównie z prozy Witkowskiego, jest dodatkową wartością filmu.  

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×