„Lost Tapes” – Royksopp

Cooking Vinyl, 15 października 2021

„Lost Tapes” – Royksopp

Norweski duet Royksopp oczarował mnie swoją debiutancką płytą z początku wieku, na której połączył skandynawską, Muminkową baśniowość z nowocześnie pulsującą elektroniką. Co prawda druga płyta przyniosła bardziej dyskotekowe nastroje, ale generalnie dyskografia zespołu zamknięta w 2014 roku albumem „The Inevitable End” jest dla mnie cenną kolekcją. Na pewno najrówniejszą w klasie nowej skandynawskiej muzyki. W ostatnich latach wyszło kilka singli, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia, a na początku 2019 roku ruszył projekt publikacji pojedynczych nagrań – rzadkich, czasem nowych – w ramach tzw. „Lost Tapes”. Cykl publikacji zakończył się w tym roku i oto z bodajże 18 nagrań dostajemy 10 w formie tradycyjnej płyty. Edycja jest bardzo „podstawowa”, pozbawiona wkładki, tekstów, czy jakichkolwiek opisów (zespół puszcza do nas oko tym gorszym sortem, imitując naderwaną naklejkę na obwolucie). Ale zawartość muzyczna jest w pełni godna uwagi. Właściwie otrzymujemy tu pełny przekrój tego, czym duet raczył nas na przestrzeni lat. Od chwytliwych, dyskotekowych kawałków w stylu „The Understanding” („I Wanna Know”), przez romantyczne, syntezatorowe kompozycje jak na debiucie („In The End”), po spokojne, instrumentalno-ilustracyjne utwory znane z płyty „Senior” („Rising Urge”). Jeden kawałek dobrze znałem (choć tu znalazł się w nieco krótszym miksie) – to cover Depeche Mode jaki Royksopp umieścił w 2013 roku na albumie wydanym w serii LateNightTales. Przerobiony utwór z debiutanckiego singla Brytyjczyków („Ice Machine”) jest idealnym przykładem autorskiego wykorzystania cudzej kompozycji. Norwegom jest do twarzy zarówno w chwytliwych, radiowych formatach jak i w utworach trwających po 10 minut, a przypominających złotą erę muzyki elektronicznej („Church”, „Rescue”). Royksopp zawsze było blisko do korzystania z syntezatorów na wzór wczesnych dzieł Jean Michel Jarre’a. Nawet jeśli ich numery nie były zwyczajnie chwytliwe, to cechowały się dużą melodyjnością („I Just Don’t Understand You”) . To trochę podobna filozofia, jak ta, jaką kieruje się też Moby, przy czym Royksopp zawsze mogło się ukryć za swoją skandynawską oryginalnością. Nawet gdy dominują u nich mocniejsze rytmy, słuchacz oczami wyobraźni widzi raczej fale rozbijające się o skaliste fiordy, niż platformę z półnagimi tancerzami. Elektronika w ich wydaniu ma zawsze jakiś taki ludzki wymiar. Przez co, nawet tak przypadkowo wydaje się skonstruowana, płyta jak „Lost Tapes” zachowuje mocny, indywidualny charakter i styl.