„Comfort To Me” – Amyl And The Sniffers

Rough Trade, 10 września 2021

„Comfort To Me” – Amyl And The Sniffers

Co jakiś czas wypływa zespół grający zadziorny, bezczelny rock i zawsze znajdą się amatorzy, by go słuchać. Australijski kwartet Amyl And The Sniffers powstał w 2018 roku, a wydany trzy lata później drugi album „Comfort To Me” trafił na polski rynek. Śpiewająca dziewczyna i autorka tekstów – Amy Taylor wspierana jest przez klasyczny skład kolegów: gitara, bas i perkusja. Grają punk-rocka w stylu 1977 roku. Nie za ciężko, dość selektywnie, całkiem szybko, ale bez pogardy dla melodii i chwytliwych riffów. Kawałki trwają od półtorej do trzech minut. Właściwie najbliżej im do Sex Pistols, choć sami rozpinają swoje zainteresowania od AC/DC do Die Antwoord. Oczywiście jak śpiewa dziewczyna, myśli się o tych wszystkich amerykańskich kapelach z czasów Riot Grrrl, ale gitara w Amyl And The Sniffers brzmi jednak brytyjsko, jak z pierwszych lat punkowej rewolucji na Wyspach. Nawet jak zdarzy się gdzieś jakaś solówka, to wypada w nieco archaicznym stylu. Ale to się generalnie klei i zgadza. Numery Australijczyków generalnie są chwytliwe. Czy to singlowe „Guided by Angels”, „Hertz”, „Security”, czy jakikolwiek inny, mają w sobie nośność i energię. Amy śpiewa gniewnie, ale jednak śpiewa, a nie krzyczy, czy gardłuje. Czasem koledzy coś tam dokrzykują w tle, ale generalnie to Amy rządzi i stara się wypełnić swoim wokalem jak największą przestrzeń piosenek (w tej mierze przypomina to trochę hip-hopowe podejście). Kawałki choć przecież w żaden sposób nie odkrywcze, nie są robione na jedno kopyto. Raz zaczyna bas, raz gitara, a innym razem perkusja. Nie ma ballad, ani generalnie wolnych kawałków (co najwyżej mamy średnie tempo, jak w „Knifey”). Dostajemy trzynaście strzałów na 36 minut płyty. Wszystko tu jest uczciwie punkowe. Dziwić może natomiast okładka z rozmazanym malunkiem Amy (zapewne). Bardziej pasowałoby jakieś zdjęcie z wkładki, gdzie zespół został sfotografowany przy ladzie z mięsem na grilla. Byłoby wymowniej, „społeczniej” i ostrzej, a tak to mam skojarzenie z psychodeliczną, beatlesowską „Żółtą łodzią podwodną”.

    

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×