LP 1960

Jako człowiek wychowany na The Beatles, nie mam problemu z docenianiem popu na równi z rockiem. Pop się szybciej nudzi, ale ma się do niego większy sentyment. Rock robi większe wrażenie, coś znaczy, do czegoś pcha. W tym tygodniu rock wygrał z popem. Młoda australijska punkowa grupa zadebiutowała wyżej, niż Lana Del Rey i Coldplay – wielkie światowe gwiazdy. Ale generalnie wciąż szukam równowagi pomiędzy tym co ładne i melodyjne, a dźwiękami nowymi, czy wręcz odważnymi. Poza tym płyty znów zdrożały tej jesieni. Na półkach w Empikach coraz mniej pozycji. Coraz rzadziej rzucają winyle do Biedronki. Chyba będzie generalnie gorzej, niż było. Ale póki co wciąż pojawiają się ciekawe pozycje, na które warto było czekać i które jakoś można jeszcze kupić. No i są debiuty, które coś wnoszą i zmieniają, albo przynajmniej przypominają o czymś co niestety przeminęło.

LP 1960
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×