„Miłosna pułapka” – reż. Hernan Jimenez

USA, 5 listopada 2021

„Miłosna pułapka” – reż. Hernan Jimenez

Tak jak nie cenię komedii romantycznych, tak mam pewną słabość do komedii świątecznych. Pogoda nas w Polsce nie rozpieszcza i na śnieżne Boże Narodzenie można popatrzeć głównie w reklamach i na filmach. Gdybym miał polecić jakiś film z tego gatunku, miałbym oczywiście problem, bo to tak jak powiedzieć, że podoba nam się piosenka „Last Christmas” Wham! Wiadomo, że się podoba, ale kto by chciał o tym mówić? „Miłosna pułapka” jest filmem, któremu na pewno można dać szansę. Po pierwsze, bo chodzi o randki umawiane w necie, co jest sprawą ważną i aktualną społecznie. Po drugie, że zderzamy się tu z problemem uprzedzeń delikatnie i umiejętnie niedopowiedzianym. Natalie – dziewczyna z Los Angeles pisząca o pomyłkach i wpadkach „net-randkowych”, nagle nabiera przekonania, że poznała chłopaka, który jej nie zawiedzie. Rozmawia z nim w sieci, słucha jego głosu, z którym zasypia i się budzi. Chłopak zaprasza ją do siebie na rodzinne święta do Lake Placid. Natalie zgłasza swojemu redaktorowi, że tym razem napisze o szczęśliwej randce. Ten w to wątpi, ale daje jej zielono światło na wyjazd. Na miejscu okazuje się, że jest tam nie tylko zimno (zwłaszcza jak na jej efektowne mini), jedyny wolny taksówkarz jest „okropny”, to jeszcze pod wskazanym adresem czeka na nią ktoś inny, niż na zdjęciu. Powiedzmy, że nie jest to „aż tak bardzo” zabawne, ale „oszust” (Josh) jest dość rozbrajający i udaje mu się namówić dziewczynę na wspólne święta obiecując, że pozna ją z kolegą, którego zna ze zdjęcia. Niejaki Tag faktycznie wygląda jak „chłopak Natalie”, ale z usposobienia jest całkiem inną osobą. Przede wszystkim jest miłośnikiem sportu, w tym bobslei i wspinaczki, które dla Natalie są jakimś koszmarnym wyzwaniem. Za to rodzina Josha jest wniebowzięta dziewczyną. Dotąd tylko starszy z braci był w tym domu chlubą. Teraz, przyjeżdżając na święta ze swoją dziewczyną, musi chyba pierwszy raz rywalizować z młodszym bratem. Josh gra na podwójne kłamstwo, Natalie także. To się nie może udać. No ale przecież są święta… Choć akurat element tzw. „magii świąt” nie jest tu jakoś szczególnie wykorzystywany (a już na pewno nie w nachalny, czy sztampowy sposób). Może nie jest w tym filmie zabawnie, ale akcja toczy się dość przekonująco, a tzw. perypetie utrzymują tempo całości. Trudno właściwie znaleźć dobre rozwiązanie dla tej sytuacji i to też sprawia, że chce się „Miłosną pułapkę” obejrzeć do końca. Nie jest cukierkowo, nie jest nawet różowo, ale całość trzyma się kanonu. Zatem nie odradzam.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×