Świat filmowców i podróżników w latach 50. i 60. XX wieku wydaje się być dziś tak odległy, jak epoka wiktoriańska. Nowa Gwinea stała się od tamtych czasów niezależnym państwem jako Papua Nowa Gwinea, Nowe Hebrydy stały państwem Vanatu, trwa w swej suwerenności Królestwo Tonga . Zmienił się świat Madagaskaru i australijskie Terytorium Północne z okolic Darwin i Alice Springs. David Attenborough szukał tam ze swoją skromną ekipą operatorską rzadkich okazów zwierząt, z których część filmował i fotografował, a część przewoził do londyńskiego Zoo. Dokumentował ludzi zamieszkujących tropikalne lasy i australijskie pustkowia – Pigmejów, Aborygenów i Walbiri. Ich życie, obyczaje i rytuały. Prowadzi skromne badania antropologiczne. Zdumiewa wwiedzenie pochodzenia Aborygenów z Europy, czego dowodem australijskie malowidła skalne zbliżone stylem do tych z Hiszpanii czy Francji. Albo fakt, że Aborygeni potrafili rozeznać ślad stóp członka rodziny po wielu latach i przez kilka dni podążać z sukcesem ich tropem.
Attenborough mierzył się jeszcze w swych podróżach z legendami o ludziach z głowami psów, czy o gigantycznych ptakach, które były w stanie unieść słonie w powietrze. Tymi pierwszymi były prawdopodobnie duże, bezogonowe lemury, zwane Babakoto lub Indrisami. Z kolei legendarne ptaki były w istocie wymarłymi madagarskimi strusiami – Epiornisami, którego skorupy wielkich jaj przetrwały do czasów współczesnych. Wzruszają niewygody i problemy techniczne ekipy filmowej. Kłopoty z tragarzami, sprzętem, samochodem, nie mówiąc o pijawkach, upale, wilgoci i wiecznych deficytach wszystkiego. Ale wielki entuzjazm i świadomość odkrywania dla zachodniego świata tylu nieznanych lub nieudokumentowanych okazów zwierząt, czy pierwotnych wierzeń, zawsze dodawały ekipie sił. Królewski ceremoniał picia kawy w Królestwie Tonga, niezwykle ryzykowne skoki na lianach w Nowej Gwinei – czasem nawet z ponad 30 metrów. Przywoływanie żółwi i białego rekina w zatoce, czy karmienie krokodyli traktowanych w roli plemiennych przodków. Poszukiwania rajskich ptaków, dla uwiecznienia ich nadrzewnych tańców, poznawanie prymitywnych technik malarskich, zgłębianie wierzeń pozagrobowych Merinów. Trzeba mieć świadomość, że na wiele z tych ujęć i opisów, dziś byłoby już za późno. Dobrze, że ktoś je zatrzymał na taśmach i w słowach.