Sorrentino zabiera nas w czasy swojego nastoletniego dojrzewania w Neapolu. Do epoki Maradony, który w 1984 roku został kupiony przez FC Napoli, a trzy lata później poprowadził klub do pierwszego w historii mistrzostwa Włoch. Tytuł odnosi się do słynnej „ręki Boga” z meczu na Mundialu w Meksyku, kiedy Maradona strzelił Anglikom bramkę ręką. Ale Sorrentino snuje tę opowieść przede wszystkim wokół swojej rodziny. I ta boska interwencja ma być początkowo lekarstwem dla ciotki Patricii, która nie może zajść w ciążę. Pomimo przekroczenia czterdziestki jest wciąż seksbombą, rozpalającą zmysły mężczyzn niezależnie od wieku – w tym młodego Fabio – alter-ego reżysera. Ciotka jest wiecznie oskarżana przez swojego męża o zdrady. W pierwszych scenach małżonek nie wierzy jej, że dostała pieniądze od „Małego Mnicha” wraz z darem płodności, a nie od bogatego mężczyzny, który uwiódł ją na jeden wieczór. Fabio z rodzicami jedzie skuterem na ratunek ciotce w małżeńskiej awanturze. Zastają ja na łóżku z krwawiącym nosem, ale Fabio widzi przede wszystkim odsłoniętą imponującą pierś Patricii. Ale wyjątkowa jest cała rodzina Fabio. Jego babka, która pomimo upału siedzi w czarnym futrze i komentuje wszystko przeklinając. Matka, która potrafi zadzwonić do przyjaciółki i podszyć się pod agentkę Zeffirellego, oferującego jej rolę w nowym filmie. Ojciec, który poucza syna w kwestii pierwszego seksu, a sam ma kochankę na boku. Matronowate ciotki z typową włoską nadwagą. Wujowie ze swoimi dziwnymi poglądami na życie. Widzimy ogrodową ucztę, podczas której wszyscy czekają na ponoć przystojnego narzeczonego szwagierki ojca Fabio. Tymczasem zjawia się starszy mężczyzna z aparatem głosowym na baterie przykładanym do krtani. Potem mamy scenę na jachcie, gdzie wszyscy zażywają kąpieli, jedynie ciotka Patricia wybiera opalanie – nago na pokładzie. Oczy wszystkich wpatrzone są w jej ciało, a Fabio ze starszym bratem, który marzy o zawodzie aktora, wspominają potem tę scenę w swojej sypialni. Wszyscy kochają piłkę i Maradonę. Ale świat filmu też się tu cały czas przewija. Poza wspomnianymi rodzinnymi elementami, w Neapolu zjawia się sam Fellini, a potem Antonio Capuano kręci w mieście film. Fabio chce zostać reżyserem. Może trochę dlatego, że podoba mu się teatralna aktorka, która marzy o roli u Capuano. Ale z czasem jest tu też wyraźna chęć ucieczki od rodzinnej tragedii, jaka spadła na Fabio. Bohater odwraca się po niej od Neapolu i dawnego życia i nawet sukcesy Maradony nie są w stanie go ukoić. „The Hand of God” to film nawiązujący bardzo do klasycznego włoskiego kina, tego rodzinnego, ekscentrycznego, z niezwykłymi ujęciami i scenami z pogranicza snu i fantazji. Szalone przygody, seksualne napięcie, a zarazem ból rzeczywistości, która co jakiś czas odkrywa brzydszą prawdę o życiu. To kino do posmakowania, do popatrzenia i poczucia.