Coldcut poznałem ćwierć wieku temu, podobnie jak wytwórnię Ninja Tune. Mam już kilka płyt tego angielskiego duetu, który zrewolucjonizował muzykę w latach 80 i nigdy się na nim nie zawiodłem. Tym razem też nie, choć zdecydowanie zaskoczyłem. Płyta nazwana niehumanistycznie „@0” przynosi „mixtape” sklejony z nowych nagrań wykonawców kojarzonych z muzyką elektroniczną, ilustracyjną i artystycznym popem. Całość stanowi ambientową podróż przez pozbawione bitów, niemal wyłącznie instrumentalne nagrania, tworzące relaksacyjny, pobudzający wyobraźnię świat subtelnych dźwięków. Od pianina Ruichi Sakamoto po nową wersję standardu „Autumn Leaves”. Na liście wykonawców m.in. Sigur Ros (bez charakterystycznego wokalu trudny do poznania), Steve Roach, System 7, Imogen Heap, Julianna Barwick, Mira Calix, Future Sound of London i sam Coldcut w dwóch odsłonach (przy czym Matt Black jest też twórcą kompozycji firmowanych przez projekty Double Cushion i Flex Machina). Wklejono tu nawet Ludwika van Beethovena, ale zasadniczo słyszymy niemal wyłącznie dźwięki stworzone przez artystów w 2021 roku. Choć na okładce wyspecyfikowano 29 kompozycji, to moje odtwarzacze traktują je jako jedną, trwającą ponad 76 minut ścieżkę. Te delikatne tematy przenikają jeden w drugi, tworząc w istocie nieprzerwany ciąg, w który przyjemnie się zanurzyć. Partie zagrane na pianinie, elektroniczne plamy dźwiękowe, delikatne pulsacje syntezatorów – ten mix o dziwo wcale nie nuży. Wydaje się, że niesie autentyczny relaks i wytchnienie. Pozwala błądzić myślami po naturalnych krajobrazach naszej planety. Można potraktować „@0” jako podkład do medytacji, kąpieli, a nawet wprowadzenie do drzemki. Ale warto dać zaistnieć tej muzyce w spokoju, którego nic nam nie zakłóci. Żadne inne dźwięki. Na osobną uwagę zasługuje nowe opracowanie „Autumn Leaves”, kompozycji Jacques’a Preverta, po którą Coldcut pierwszy raz sięgnął w 1993 roku i umieścił na drugiej płycie: „Philosophy”. Tylko tu słyszymy wokal. Utwór zrobiony wspólnie z Irresistible Force wyłania się w 67 minucie i ładnie zamyka album, wcale nie zaburzając jego charakteru – przypominając, że głos ludzki jest jednak częścią świata natury.