„Silver Sash” – Wovenhand

Glitterhouse Records, 4 lutego 2022

„Silver Sash” – Wovenhand

Lubię wisielcze nuty Wovenhand. Te rozedrgane, minorowe dźwięki i proroczy wokal. Ten zespół dobrze czułby się pewnie w pierwszych latach działania wytwórni 4AD, gdy taka nieco niesamowita muzyka przeżywała swój najlepszy okres. Amerykanie z Colorado nie mają tak odległych korzeni, ale i tak od blisko 20 lat nagrywają swoje płyty – niezmiennie dla niezależnych wytwórni. Jedenaste dzieło ma jednak w sobie sporo świeżości. Po wolnym otwarciu w postaci „Tempel Timber” dostajemy całkiem szybki utwór „Acacia”. Takiej werwy w wykonaniu Edwardsa i jego zespołu dawno nie słyszałem. Generalnie warto zauważyć, że to pierwsza płyta zespołu od 2016 roku (nie licząc składanki z 2018 roku, przypominającej wczesne nagrania grupy). Wytypowany na singiel „Duat Hawk” to z kolei spokojna przejażdżka, jaką można odbyć w świetle zachodzącego słońca po udanym, pracowitym dniu. Za to kolejny utwór wybrany do promocji („Dead Dead Beat”) to znów szybka i lekko Stonesowska kompozycja. Zadziorny, rockowy styl wybrzmiewa również w „Omaha”. Przybrudzone, spiętrzone i lekko schowane gitary przypominają mi brzmienie Cocteau Twins z dwóch pierwszych płyt. To zapewne zasługa nowego gitarzysty – Chucka Frencha. Nowe jak na Wovenhand dźwięki pojawiają się w otwarciu „The Lash” – to elektroniczne efekty, jakich nie pamiętam z wcześniejszych płyt. „8 of 9” to znów te niepokojące gitary, przypominające odgłosy rannych potworów, po których rozwija się bardziej klasyczny jak na Wovenhand utwór. Ten stosunkowo krótki album (jak na 4 lata pracy) kończy rozmazujący się lekko w podkładach numer tytułowy. David Eugene Edwards to jedna z ciekawszych postaci alternatywnego rocka bliska twórczości Hugo Race’a (ex-The Bad Seeds) czy Chrisa Eckmana (ex-The Walkabouts). Dobrze było wrócić do świata Wovenhand – tym bardziej, że nie stał on w miejscu, a jednak zabrzmiał znajomo. Podoba mi się pasja i niepokorność bijąca z tych nagrań. Niby lata lecą, a duch wciąż mocny i niezależny. Pewnie, że to nie jest jakaś przełomowa, czy najlepsza płyta zespołu, ale na pewno nie zawodzi.        

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×